Skarpetki! Nie nie żartuję! W sumie to chciałam trochę pochodzić, pomyśleć i uciec od normalnego życia, a co jest najlepszym sposobem dla kobiet na taką ucieczkę? Oczywiście zakupy, skarpetki były świetnym pretekstem - kupiłam aż pięć par. Chociaż dzień trochę wariacki, bo wstałam o 6:20, żeby jechać pociągiem o 7:20, po czym się okazało, że jest o 7:10, bo od dzisiaj jest zmiana rozkładu - pechowiec na najwyższym poziomie, więc zrezygnowałam, ale że kobieta zmienną jest, to w końcu zdecydowałam się na ten wyjazd i pojechałam po 13.
Pochodziłam, pospacerowałam, nakupiłam rzeczy, trochę się odstresowałam i jest okey.
Co do diety - też trochę szalony dzień, zamieniłam obiad z lunchem w kolejności, bo chciałam obiad zjeść jeszcze w domu. Oprócz tego zjadłam aż 8 kostek czekolady, ale plus jest taki, że wliczyłam je w próg kaloryczny, a nie były nadprogramowe. A,no i jeszcze zjadłam kolację trochę wcześniej.
Postanowiłam dzisiaj, że jednak będę ważyła się co poniedziałek, a nie sobotę, bo to pierwsze postanowienie było trochę głupie, zaczęłam dietę w poniedziałek, więc powinnam chyba wchodzić na wagę po okrągłym tygodniu.