Waga była łaskawa mimo nieregularnych posiłków ,bo jak jestem w pracy to nie ma zmiłuj-nie da się i tyle.Ale w zamian za to jest dużo roboty dźwigania schylania i mięśnie bolą jak po ćwiczeniach.Dziś znów rowerek odpalam do pracy .Poprzedni tydzień jeździłam samochodem choć blisko ,ale zimno i deszczowo było ,a mnie gardło pobolewało to nie ryzykowałam.
W pracy dostałam już szafkę i czip do rejestracji czasu pracy.Egzamin na sałatkach i surówkach z makaronami zdałam od dziś lub najdalej od soboty wchodzę na zupy i dodatki -podobno ciężej i w cieple ,ale szef kuchni stwierdził,że dam radę to pewnie widzi we mnie potencjał-hihi.Muszę spiąć poślady i dać z siebie wszystko ,albo wiele i pokazać na co Gabcię stać.W piątek mają nam przywieźć skuter 500 jak będziemy go mieli to foto wkleję-mam trudności z wsiadaniem bo mam nogi tylko do d...y,a nie do szyi ,a siedzenie jest bardzo wysoko dla pasażera.Ten zakup to taki prezent dla Romusia z okazji przejścia na emeryturę -na starość mu się zachciało -hihi
kubala03
9 kwietnia 2015, 11:59O nie skuter, rower - to nie dla mnie! Gratuluję spadku wagi! Jednym słowem surówki i salatki masz już opanowane i mozesz uczyć sie zup... ha ha Cokolwiek tam z Tobą robią w tej pracy to mnie by poniosło jakby mnie z Twoim stażem przeganiali po tych "stoiskach" Jestem pewna, ze niejednego byś mogła nauczyć swojego szefa kuchni. Powodzenia