Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
znowu nerwy...ale waga w dół.


  Dziś waga około 98 się waha .
Nie będzie pewnie tak wesoło na piatek bo grilla na jutro planujemy i Warszwa zjeżdża ponoć jutro do teściów,więc mamy tam jechać na kawę i małe conieco.
W pracy nie byłam 2 dni i znowu miałam niespodzianki-czyli zepsute jedzenie w lodówkach,wyschniętą rukolę,sałatę nieprzebraną itd itp.jak wpadł szef kuchni to miałam epicentrum nerwów,sypałam przekleństwami  i spytałam"czy Basia ma oczy gó....em zakryte?",a on spytał widocznie poirytowany moją uwagą-"a o co chodzi?" to mu powiedziałam,że nie powinno tak być zwłaszcza ,że podczas ich dwóch dni pracy niewiele się działo,a raczej nic na sali i jedno co do nich należało to porządek zrobić i przygotować co można wcześniej na imprezy,ale niestety kapusta którą kupiłam na sobotę nadal leży nietknięta-w takim razie mnie to wali powiedziałam.Dziś zrobiłam kulki rybne i nawet musiałam na siłę rybę rozmrażać bo nie mieli czasu wpaść na to ,żeby wyjąć na noc....wrrrr
Jak mam iść do pracy po 2-3 dniach wolnych to mam dreszcze.Jak zobaczyłam co zostało po dzisiejszych śniadaniach to się za to wstydziłam mimo,że to nie była moja robota.O tym,że szef postanowił już dziś ugotować kurczaki na galaretki na 3-go maja nawet nie chcę mówić,bo na szczęście nie ja za to beknę jakby co.Ja chyba za mądra jestem do kuchni ,bo zaczynam tam wariować widząc ten bezmiar bezmyślności i głupoty.
Ale na szczęście jutro wolny dzień i tym już żyję-chcę skopać jeszcze trochę ziemi,zwłaszcza że już zaczynają się rozwijać śliczne białe tulipany,a ich otoczenie na razie to chwast i resztka gnoju do rycia
R. dziś część gruzu spod domu zaiózł na podjazd garażu,bo szkody górnicze utworzyły lej i można urwać co nieco podczas wjazdu.

Znowu T.(szwagier)cos warczał"kiedy CH.... ten  chlewik opuścisz".Nie wiem czy pisałam,ale kiedyś miał w tym pomieszczeniu jednego z koni,ale jak dach przeciekał i na konia się lało to przeniusł go do chlewa który jest częścią parteru w domu(to złe rozwiązanie jak za średniowiecza,bo azot z odchodów zwierząt zżera cement i cegłę).Potem T.opowiadał w knajpie jak to on firmę zatrudni żeby mu papę termozgrzewalną położyli,ale ta firma nazywała się Roman .Jak już nie ciekło to wstawił tam swoje graty i puszki po piwie.W zeszłym roku miał tzw dobre dni i miał gest "nooo-możecie se tam dać ten węgiel"I jak R.zagospodarował to pomieszczenie ,Naprawił dziurawe drzwi zniszczone przez konia,zrobił grodzę na węgiel i drewno i jeszcze się narzędzia ogrodnicze mieszczą,to teraz T.sobie ubzdurał że on sobie tam kury,albo świnia będzie hodował.Zachowuje się tak jakby wszystko do niego należało,a przecież mają dom i wszystko wokół po połowie.Dlatego też tak naciskam na ten podział majątku-bo nie ma sposobu,żeby się dogadali po zgodzie.

Już sobie wyobrażam jakby dbał o ta świnię-pewnie żeby nie słyszeć jej kwiku z głodu musiałabym ją sama karmić.

Wolę lepiej nie myśleć,bo nie warto.R.też nawet nie reaguje na te jego wargowania.

  • jolaps

    jolaps

    1 maja 2013, 15:15

    Masz los w tym " szwagrem ". Nie zazdroszczę.

  • beata2345

    beata2345

    1 maja 2013, 10:07

    niestety czasem z rodziną ciężej się dogadać jak z obcym.

  • MonikaGien

    MonikaGien

    1 maja 2013, 09:44

    że to takie kanalie po tej ziemi chodzą, nie mogę tego zrozumieć, musisz być silna i Twój R też, nie dajcie się szwagrowi, a w pracy współczuję Ci że wszystko na Twojej głowie, może dobrze zrobiłaś że powiedziałaś to co myślisz, mam nadzieję że to pomoże, trzymaj się ciepło :)

  • mmMalgorzatka

    mmMalgorzatka

    1 maja 2013, 07:19

    powinnaś mieć swoja restaurację... pomyśl o tym

  • mania131949

    mania131949

    1 maja 2013, 06:49

    Róbcie swoje, szwagra olać!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.