Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
i po robocie....
2 lutego 2013
Skończyłam
pracę na te 3 dni po 15-tej. Mam jutro wolne-nareszcie,bo kolejny tydzień znowu
sie zapowiada nieciekawie-mamy ok 70 osób (są to hokeiści dwóch
państw-jedzą 3 razy dziennie i to duuużo)przed meczami mają specyficzną
dietę lekką wysokowęglową.
na sobotę duże wesele dodatkowo i
bal.Hokeistów mamy już od 6-9 wieczorem więc mamy co robić,a ja mam
dodatkowo pieczenie ciast zagwarantowane.
Dziś wczesniej poszłam do
pracy bez śniadania i tylko coś na ruszt wrzuciłam po drodze(z tego co
pamiętam kilka plastrów mozzarelli ,pierś kurczaka i kawę z mlekiem)
Wróciłam do domu głodna jak wilk i ugotowałam sobie 80g płatków owsiano-żytnich z jabłkiem ,ale nie dałam rady zjeść całych.
W
dodatku mamy cichą mszę od godziny i już mnie to wnerwia.A wszystko
przez kluski które zrobił R.-kolejny raz robi już go kilka razy uczyłam
,a on wciąż tak je kula jakby śnieżki lepił a potem się dziwi,że się
rozgotowują.
Jak półżartem powiedziałam"no chyba mi się nie da Ciebie
wyedukować w tej kwestii to buczał coś pod nosem i chodzi
nabzdyczony.Może mu do wieczora przejdzie.