Już nigdy nie będę pisać o trwającym czy następnym dniu,bo potem wszystkie plany biorą w łeb.Np.wczoraj basen przepełniony,bo wielu relaksowało się po świętach.Z wieczornym spacerkiem z kijkami też nie wypaliło-wyjechałam z pracy ponad godzinę później bo padł mi akumulator,i musiałam czekać na męża,żeby przywiózł przewody do transfuzji.Całe szczęście,że miał w domu samochód służbowy.Gdyby nie wyciągnął tych kabli to poratowałby mnie kolega.
Tak więc jestem 1 dzień w plecy z ćwiczeniami,a jak dam radę dziś odrobić stracony czas to do Nowego Roku nie ruszę nogami od zakwasów.
Wczorajsza dieta była planowa do obiadu,bo przekąska była dopiero na kolację i to tylko w połowie,a kolacji już nie jadłam.
Zabieram się do roboty-PA PA
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Qualcuna
29 grudnia 2008, 17:33tylko o faktach ktore juz nastapily, bo z planow czesto nic nie wychodzi ;) a odnosnie mojej motywacji wcale nie milosc, milosc i poczucie bycia kochanym sprawialo u mnie tycie...
frodobeat
29 grudnia 2008, 10:40No to trzeba było samochodzik na plecki i pieszkom do domciu ha,ha czasami tak bywa. powodzenia