Miałam mieć dziś wolne ale poszłam do pracy pasztety i
krokiety zrobić ,bo na niedzielę kupa roboty się szykuje .Jutro pewnie
wcześniej będę musiała iść o 3 godzinki.Koleżanka miała dziś dzień
boleści z @,ale miałam wrażenie,że jest zła na mnie,że przyszłam do
pracy coś zrobić i im pomóc,a jak usłyszałam,że w niedziele ma zamiar
znowu przyjść później to mnie szlag trafił,bo 1-go było o połowę mniej
ludzi i ja z szefem kuchni przyszłam do pracy na 7 a kumpel na 8 a ona
dopiero po kościele o 9,30 i z pretensjami,że niby już wszystko zrobione
i ona nie ma co robić-a wystarczyło się rozejrzeć.A teraz mamy 2 razy
więcej ludzi a ona znowu chce przyjąć ok 9,a na 11 mamy już
komunię.Zamiast przyjść wcześniej zrobić do obiadu płyty i ciasta i
owoce ,a przecież może na 18 do kościoła iść jak już jest po
wszystkim-aż boję się odezwać,bo jakaś naburmuszona
chodzi-wrrr.Zobaczymy co mój szef Piotrek powie-on ma za miękkie serce
jak na szefa kuchni-woli sam przyjść o świcie zamiast rządzić żelazną
ręką-wciąż mu to powtarzam,ale....
Mam stresa osobistego i z tą pracą i dziś zaleczam go lodami niestety.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Kenzo1976
4 maja 2011, 21:43wiem o czym piszesz, bo również pracuję na kuchni, ach ta gastronomia :) dobrze, że szefa masz człowieka :) a koleżanka , to jakas zawistna i lekko nie zdyscyplinowana :( nie przejmuj się i rób swoje :) buziaczki :)