Z nowu w biegu, spieszę się do szkoły do córki, ma dziś występ. Nie mam czasu spokojnie zebrać myśli i napisać. Nie mówiąc już o ćwiczeniach. W zeszłym tygodniu aktywność zerowa. Codziennie wieczory zajęte, albo chorobsko albo okres. Muszę to nadrobić, bo jak patrzę na swój płaski tyłek to mnie aż trzepie. Co z tego ze schudne jak będę wyglądać nieapetycznie. Nie podoba mi się typ wychodzonej kobiety, bez kształtów. Chce schudnąć, ale chce zachować swoją kobiecości. Chce być szczupła, ale jędrna i apetyczna. Więc muszę to robić z głową. W tym tygodniu będzie więcej ruchu. Taki mam plan na ten tydzień.Tak jak planuje menu z małym wyprzedzeniem tak też musi być z ćwiczeniami. Wtedy będzie wszystko grało. W innym wypadku będę wyglądać jak wysuszona antylopa...
W czwartek minie miesiąc od rozpoczęcia diety. Zrobię małe podsumowanie.
Tym czasem dziś:
5.30 razowiec z polędwica i ogórkiem.
6.30 sałatka ze śledzia, ziemniaków, koperku z sosem jogurtowo-majonezowym
11.00 pomarańcza
12.00 razowiec z polędwica i ogórkiem
15.00 grillowana cukinia, pierś z grilla z kaparami, seler, pomidor, cebula
W planie po występie wieczorem:
ok 19.00 spora porcja świeżego soku z jabłek, marchewek, buraka.
Woda, chrom.
Użytkownik2745589
21 lutego 2017, 18:08Komentarz został usunięty
am1980
20 lutego 2017, 17:55myślę, że jesteś bardzo apetyczna skoro mąż nie może się Tobą nasycić, a jak poćwiczysz to nie będzie się mógł od Ciebie odkleić...łykasz chrom...w jakim celu...
Użytkownik2745589
21 lutego 2017, 18:09heh, dla mojego męża jestem zawsze apetyczna, jak w ciąży przytyłam 24,5 kg też byłam ;) Chrom, aby nie mieć pypcia na słodycze :