Witajcie! Dziękuję za takie miłe przywitanie i odzew :)
Dodało mi to skrzydeł do walki ze sobą i swoimi marnymi przyzwyczajeniami :)
Co do menu to w sobotę wyglądało ono tak:
śn: owsianka z maliami i borówkami
IIśn: kawa i kaszka na mleku
ob: sałatka z kurczaczkiem
podw: dwa jabłka
kol: omlet z szynką
A w niedzielę tak (trochę poszalałam, bo chłopak przyjechał :D):
śn: tosty z dzemem brzoskwiniowym + szklanka soku pomarańczowego
IIśn: kawa + 3 krówki :O
ob: spaghetti z szynką parmeńską
podw: gałka sorbetu grejpfrutowego :O
kol: jajecznica
Teraz gdy już sobie pojechał, a ja się pouczyłam mogę Wam trochę poopowiadać :)
Tęsknie od wagi, którą miałam jeszcze 3 lata temu, gdy byłam w okresie końca liceum..
Ważyłam wtedy ok 68kg i było niesamowicie i dobrze :)
Niestety studia, praca i inne zajęcia blokowały mi czas na tyle, że nic nie robiłam..
Jadłam fasty, a od czasu gdy jestem z moim TŻ nie jest lepiej a gorzej..
On jest z tych niesamowitych szczęściarzy, którzy to jedzą, jedzą i jedzą, a nie tyją..
Ja zupełnie inaczej.. Od pizzy, napojów gazowanych i innych maców i kfc tyję jak balon!
Od grudnia 2012 przytyłam jakieś 7kg pewnie.. to jest straszne!
A najgorsze jest to, że w sklepie ze słodkościami i podżerkami czuję się jak w NIEBIE!
Chce to wszystko - donouty, żelki, chipsy, orzeszki, cukierki..
Eh i wtedy jest dramat..
Przygotowałam dla Was fotografie mojego ciała:
Do tego momentu jest jeszcze w miarę znośnie, ale to z tyłu dzieje się prawdziwa tragediaaaaaaaaaaa... Nigdy nie miałam tych fałdek na plecach - nie chce ich!!
No i ta DUPA!!!! Tu macie całe moje serdelki... Tęsknie za moją przerwą między nogami.. za płaskim brzuszkiem, ładnymi pleckami, i jędrną pupką... Ale będę to miała!!!
OSIĄGNĘ SWÓJ CEL I ZNOWU POKOCHAM SIEBIE!! WIEM TO, WIERZĘ!
Ćwiczenia: wczoraj i dzisiaj niewiele porobiłam - sobota: 8min abs i ćwiczenia z panią Rothe, niedziela: godzina rowerowania z TŻ i 8min abs ;)