1. omlet z 2 jaj i łyżki mąki jaglanej smażony na łyżeczce masła klarowanego, łyżka serka wiejskiego, filiżanka poziomek, 2 kawy z mlekiem
2. 200g zupy krem z buraków i soczewicy czerwonej, 50g kaszy orkiszowej, łyżka jagód goji, czubata łyżka kakao
trening: rozgrzewka, 30min ćw. na stabilizację od rehabilitanta, 5km swobodny bieg po w miarę płaskim tym razem (4:55/km), rozciąganie, 200 brzuszków
5g bcaa, woda z cytryną
3. koktajl: 2 garści szpinaku, pęczek natki pietruszki, banan, kiwi, cytryna, woda
4. 110g chudej wołowiny usmażonej na stek pół-krwisty na odrobinie oliwy, pomidor, 300g fasolki szparagowej
5. sałatka: garść szpinaku, 160g czerwonej kapusty, 50g kukurydzy, 30g wędzonego łososia, 30g czarnych oliwek, 60g czerwonej papryki, łyżka oleju lnianego, trochę octu
6. łyżka lnu mielonego z łyżką mleka
1700kcal tylko wychodzi, a wydaje się sporo żarła :) spalone 2300 więc elegancki deficyt
fenytoina
8 lipca 2017, 09:37ale ładne żarełko! :) co prawda ten stek by mi przez gardło nie przeszedł (mięcho mi nie służy zdecydowanie), ale i tak można się inspirować !
forever.faster
8 lipca 2017, 11:16Dzięki! Ja tam jestem drapieżnik. :D ale też nie codziennie, najwięcej mocy jest z roślinek!