Jadłam, może nie dużo, ale rzeczy, których raczej powinnam unikać.. A wszystko po to, żeby zabić to nieszczęsne uczucie mdłości. Cały dzień myślałam, że zwymiotuję. Ale nie, to tylko to głupie uczucie, z którym muszę się męczyć cały dzień >,<
Ćwiczenia też kiepsko. Wszystko przez piekielnie bolące żebra. Chyba od początku trochę za dużo od siebie wymagałam i teraz mam rezultat. Obawiam się, że przez najbliższe dni, będę mogła jedynie kręcić hula hop i robić brzuszki. O pajacykach nie ma mowy, jak tylko próbuję podskoczyć, żebra bardzo mocno dają o sobie znać. Nieprzyjemne uczucie.
W poniedziałek wyjeżdżam i wracam 4 sierpnia. Najprawdopodobniej nie będę miała dostępu do internetu, więc nie będę mogła pisać o moich "wyczynach", ale i tak zamierzam wytrwale ćwiczyć. Zwłaszcza, że pod ręką będę miała basen, boisko do siatkówki i kosza, i jeszcze jezioro, wkoło którego można biegać. Mam nadzieję, że do poniedziałku ból zniknie chociaż o połowę i spokojnie będę mogła robić wszystko co będę chciała :D
A teraz dzisiejsze "osiągnięcia"
hula hop 45 minut
pajacyki 150 (zrobione z ogromnym bólem)
brzuszki 120
Ehh.. Nie podoba mi się to >,< Jutro pajacy nie będzie. Może będzie trochę skakanki, brzuszków i hula hop.. Chociaż myślę, że skoro pajacyków nie mogłam dzisiaj robić, to skakanki jutro też nie dam rady. Ale to się jutro okaże. Mam nadzieję, że ze mną lepiej i będę mogła się bardziej wykazać :)
Mam nadzieję, że wam idzie dobrze, a nawet bardzo dobrze :*