Uff.. Dzisiaj juz troszke lepiej, chociaz poranek byl ciezki. Rozmowa z K. byla jakas taka trudna..Kiedys nie przejmowalabym sie tym, ale teraz, gdy on jest w UK a rozmowy sa naprawde drogie, kazda minuta sie liczy. Bylo mi bardzo przykro, ale postanowilam zadzwonic ponownie pozniej. Druga rozmowa wygladala juz lepiej. Co prawda splakalam sie jak bobr, ale to chyba bylo mi bardzo potrzebne. Musialam wyrzucic z siebie te emocje. Powiedzialam mu ze bardzo mi go brakuje, ze chcialabym zeby wrocil...Placz mieszal sie ze smiechem. Dziwne, taka juz stara jestem a taka niepoprawna romantyczka ze mnie. Rozmowa skonczyla sie obietnica wieczornego pisania. Mnie to uszczesliwia.
Dopytywal mnie o niespodzianke jaka mam dla niego, ale nie ma bata, nie powiem mu :D Oczywiscie ta niepodzianka ma byc moje nowe "ja" czyli szczupejsza I bardziej pewna siebie dziewczyna :)
Jesli chodzi o moja prace magisterska to przyznam sie ze nawet slowa od Swiat nie napisalam. Za duzo bylo nerwow, nie mialam do tego glowy.
Rodzice tak mnie denerwuja, ze chyba wroce do siebie.
Dzisiaj:
maca z bialym serem
zupa pomidorowa z ryzem (mala miseczka)
woda
jogurt Jogobella 0%
warzywa gotowane
smoothies truskawkowy
jedna galka lodow (grzeszek) ;)