wczoraj
- rowerek 32 min,
- 8659 kroków – 5,46 km=82 min
- ale zero gimnastyki
stanowczo ruch to u mnie ciągle problem.
ale i tak jest lepiej
chciałabym nie wracać do tej samej rzeki sprzed małej ucieczki, pilnuję więc spaceru - trudno to obliczyć, wiem, że magiczna wersja to 10,000 kroków, ale duszno itd. więc jak tu jedna vitalijka rzekła mądrze, też kwestia czasu chodzenia, no i tempa, więc wczoraj poszłam tę odległość jak wyżej, chyba sporo, jak na mnie sporo, ale nie ma 10,000 choć może jakby liczyć domowe kroki to by było. No rozwijam się. Nie ogarniam jeszcze kwestii tempa-czasu- kroków.
Uczę się siebie. Wczoraj wracałam ze spaceru już, ale zadzwonił ktoś ważny, z im parę spraw do omówienia zawodowo więc nie wróciłam do domu, by nie gadać innym nad głową tylko zawróciłam od drzwi i łaziłam dalej, w o wiele mniejszym tempie, by się skupić na rozmowie, więc mniej kroków, ale w rezultacie chodziłam dużej
lepiej się czuję, i robię się sprawniejsza też umysłowo... choć zaległości mnie przytłaczają,..
w sumie, wiem, głupie, ale póki się nie zaczyna coś zmieniać, coś zastarzałego, to jest żle, ale jak się zaczyna zmieniać, to emocji sporo- a czy się da, a dlaczego nie zajęłam się tym wcześniej, a dlaczego ,...
no nic, do roboty, komputer czeka i robota czeka. spacer za jakiś czas, narazie
monia367
29 lipca 2024, 07:36Hahaha wiem jakie to trudne bo sama walczę o zwiększenie ruchu ;) trzymam kciuki
Florentinaa
29 lipca 2024, 10:46no właśnie, ja tak mam. Ani nie mam przyzwyczajenia, ani chęci w sensie... niestety lata innych nawyków... dziękuję
ognik1958
27 lipca 2024, 20:56Wiesz wszelkie cwiczenia mozna sprowadzic do sumy spalonych kalorii a jadlo do pochlonietych kalorii i...wszystko podsumowac uwzgledniajac spalanie metaboliczne i..... ..wiadomo czy byl deficyt i sie chudło i wszystko jasno
Florentinaa
29 lipca 2024, 10:52muszę się nauczyć...