Zaraz ide na spacer z psami wiec pisze zameldować, że waga sie trzyma z malymi milimetrami w obie strony, to mnie stresowało zawsze i przynaglało do pojscia nizej bo wtedy bezpieczniej ze jak cos to niewiele.
swoja droga to zabawne, ze budze sie z ciekawoscią, ile waze, to zupelnie jak poprzednio na vitalii w zeszłym roku. Teraz marze by zejsc ponizej 68 i to mnie powstrzymuje przed czekoladkami w pokoju dziecka i daktylami w kuchni;-)
trzymam sie juz diety i to oczywiscie przynosi wyrazne sukcesiki, bo najpierw zaczynalam pedagogicznie z soba od ruszania sie;-) powoli co skutkuje. Nie umiem chyba zaczac sama dietą bo u mnie kwestia nerwów i emocji, jak spadaja - zażeram. Jak sie ruszam, jest odrazu latwiej chocby ten ruch byl znikomy - jak widze, co tu panie vitalijki wyrabiaja, to wstyd mówic ze sie ruszałam...
ale w koncu robie co moge i widac cos;-)
mania131949
18 lutego 2016, 13:13Ja też się ważę codziennie, żeby wiedzieć "na czym stoję", ale żadne autoperswazje jakoś nie mogą mnie do ruchu zmobilizować. Może, jak mi nogę zreperują ..... Pozdrawiam i gratuluję i spadków systematycznych i ruchu! :-)))
Florentinaa
18 lutego 2016, 14:55dzieki bardzo. Wiesz ze ja mam za sobą długą fazę nie ruszania sie wiec hm... chwilowo ciesze sie swoimi sukcesikami, ale faktycznie stały sie mozliwe, gdy mi zreperowano kwestie tarczycy no i cisnieniowe... notabene i jedno i drugie ma byc swietne jak schudnę;-)
EwaFit
18 lutego 2016, 11:45Ja tez się budze z ciekawością ile ważę. Taki nawyk, w cyklu dziennym, chociaz wiem, jak bez sensu :)
Florentinaa
18 lutego 2016, 12:04a ja bym broniła nas'-) sens jest bo przypomina ze codziennie poprawiam albo pogarszam;-) sama siebie