Jak to Patih mnie podpiera, metoda małych kroków najskuteczniejsza. Tak serio na wiecej mnie nie stać, ale tez mam poczucie ze Patih ma racje, bo tak zaczynalam na poczatku - od bardzo malych ćwiczeń, które wiadomo bylo ze rewolucji nie zrobią, w sensie szybkiego efektu ale rewolucje zrobily.
Przezylam firmowe wyjazdy dzielnie i z zadowoleniem tych co wyzej, ratujac sie lekami i lezeniem i cieplym piciem, goraczki juz nie mam,nawet katar mniejszy - wczoraj lezalam twardo w cieple z lekami, imbirem i miodem itd. Ale codziennie moje male cwiczenia robie, brzuszki zwykle, ale jakos mi to dodaje poczucia ze cos jak to pisze Pira, we wlasciwym kierunku. słodyczy nie zażeram, i mam plany ze bedzie lepiej i zaczne mala gimnastyke w lepszej wersji, narazie - nie mam glosu, mowie szeptem albo ledwie slyszalnie. Ale chcialabym juz cos zaczynac, tym bardziej, ze wiem, ze dieta vitalii dziala, bo przeciez na niej tak fajnie schudlam (co sie wydawalo wtedy fajne, ale jeszcze malo, teraz chcialabym wrocic do tego wlasnie). Pira pisze,
Mimo, że jesteś chora, masz zdrowe podejście do sprawy ;-) Idziesz w dobrym kierunku :-)
to rzeczywiscie dowcip godny Piry. Urocze naprawde wyrażenie tym bardziej ze glwnie leżę. Ale tez widze, co juz dawno wiedzialam - jak jestem zmeczona, wiecej jem. Relaks u mnie wazny bardzo, inaczej do kawy cos slodkiego na szybko ma dodac energii.
Zaznaczam wiec i staram sie na nowo trzymac malych kroków. Narazie