No i weekend, jak zwykle niełatwy, a jeszcze goście, jedzenie, sery przynieśli, bo Florka lubi, rozne, ciężkie, tuczące, ech, i w piątek nie wyszła gimnastyka i niedzielę jeszcze raz goście, jedni i drudzy z zapasem ciast, przekąsek, wina słodkiego tak, jakby kilo cukru, i uległam w pogaduszkach, rozmowach, uśmiechach.
No ale skoro ustaliłam, ze jak mam wpadkę, to wstaję, to dziś gimnastyka skakanie spacer i dieta vitaliowa, więc powinnam wrócić do porządku, już skakałam, wszystko trzeba zrobić przed południem, bo wieczorem spotkanie służbowe, raporty, wiadomo, ze jedzenie będzie, ale już bez histerii umawiam się, ze dziś ćwiczę, spacer, dieta, a jeśli nawet coś zjem - to jutro repeat.
ale nie, na służbowej kolacji da się pomalutku, powolutku. da się musi się dać
i cos jeszcze wyrzucę dzisiaj z tej szafy, żeby Zielonooka była ze mnie zadowolona.
A, Pira, robiłam w desperacji Mel B żeby cokolwiek zrobić. No i teraz ta deska plank u niej po Tobie to jest w ogóle nic, nic, kompletnie
lece do kuchni bo potem spacer narazie
alicja205
10 lutego 2015, 11:31Mnie siostra obdarowała pizza i znów robiła cisato 3-Bit. Ciasta zjadłam az dwa kawałki :( Sabotaż zaczynam podejrzewać.. Ile razy masz ćwiczenia z Vitalii. Ja dałam sobie 4 razy w tygodniu ale już ledwo zipię.. wirus jakis.. i formy chyba brak.. Miłego dnia :)
Florentinaa
10 lutego 2015, 12:29Oj rozumiem Cie. Wczoraj byłam na kolacji. 6 x podkładano mi jedzenie, na szczęście nauczyłąm sie już za radą dietetyczki metod wolnego efektownego jedzenia, więc dałam radę, ale potem podstawiono i faworki i inne cuda pod nos. Ratowałam sie jak mogłam, ale nieco zjadłam. ćwiczenia ma na wlasną prosbę 5 x w tygodniu, bez złudzeń, ze w weekendy dam rade. NAjczesciej ćwiczę 4 w tyg, a ten piaty raz wciskam czesto w sobote albo niedzielę. Na początku dodawałam w weekend te krótkie cwiczenia z ładnymi paniami, ale ostatnio wirusy i lenistwo. Jednak teraz wracam, tym łatwiej, ze teraz mam ćwiczenia krótsze i lżejsze w ramach nowej fazy. Ale widze, ze jak cwicze, to zycie latwiejsze, mniej stresu o realnie mniej tez jem "zamiast". Trzymaj sie. Czasem nam nie wyjdzie, jak mnie, ale jakoś ciągniemy sie dalej... miłego dnia