Bardzo mi miło - po pierwsze, mam owe 65 i nawet jeśli to jest o nikły procent bo było 66,1, to nic nie zaćmiewa mej przyjemności. Teraz będę dziś grzecznie wszystko robić i spadnie dalej - bo jestem w domu.
Po drugie, byłam u rodziny na weekend z jednym z dzieci, więc odchudzanie było symboliczne. O skakance nie było mowy, o żadnych ćwiczeniach tez nie (zresztą, zgodnie z rozpiską mam weekendy bez cwiczeń realistycznie tak założyłam, ale nieraz odrabiałam ćwiczenia których nie zrobiłam w piątek). Nie było mowy o spacerach na Seszele ani innych normalnościach - ani o diecie. Udało mi się nie zjeść polowy tego, co mi dawano;-) nakładać sobie porcje realne - choć więcej bym zjadła na diecie vitalii, no ale... co podali, jadłam mniej. Pić się dało tylko herbate słodzoną już w dzbanku - inaczej musiałabym robic szalone demonstracje. Niestety, uległam rozkosznym uśmiechom i przyjęłam coś, co nie powinnam, może dobrze, bo potem już byłam bardzo zdyscyplinowana. Potem znowu na zakończenie wzięłam ciastko - podawane mi z dumą przez jedną z milszych pań rodziny - "sama robiłam" itd. No oki, widzimy się rzadko, nie musze sobie wyrabiać odmawiania przy niej, widzimy się za pare miesięcy pewnie....
Więc - resume - i tak owe 1 mm schudłam - to mnie bardzo cieszy, dziś trzymam się diety, dziś cwicze, dziś ide na spacer na Seszele, dziś skakanka czyli dziś będzie dobry dzien.
a propos - wagi klamia. Co robic? na wadze łazienkowej u jednych znajomych wazylam więcej, ale biorac pod uwage ze bylam kompletnie ubrana i po obiedzie, realne. Na drugiej wadze u rodziny wazylam tez, może, porównywalnie o ciut - tez po jedzeniu, piciu, ubrana. W domu mam dwie wagi - na jednej, starszej, z nowa bateria - zaznaczam jak widać na pasku. Na drugiej wadze gdzie starsza bateria, waze prawie 1kg więcej, no i co ja mam myslec>
na razie wymyslilam tyle, ze sumie nie jest istotne, ile waze, tylko ile chudne, wiec zapisuje zmiany, a może sa one w pozycji 1 kg wyżej albo nizej... no ale w talii mam najmniej od ponad roku - i mieszcze się w zestaw firmowo żakietowy sprzed półtora roku - wiec jest pozytywnie.
Poczytywałam Was co się dalo w telefonie - bo inaczej nie było jak, i tym się wspierałam, bardzo dzięki. Naprawde trudno gdy wszyscy wokół jedzą, podjadają, etc. i tlumacza, ze nie zaszkodzi ten ciut... Alkoholicy którzy wychodzą z uzależnien muszą mieć ciężko. Ja chwilami siedziałam przed ciastkiem i brać, nie brać. Brać, bo wiadomo, ze słodkie etc. NIe brać, bo zrujnuje sobie wagę. brać, tylko JESZCZE JEDNO. nie brać, bo to już drugie, a miałam nie jesc w ogole. Ajajaj. No nic - dziś dzień w domu - papiery firmowe w domu - śniadanko z diety, skakanka, woda, spacer, będzie dobrze;-). W domu żadnych ciasteczek, zwały czekoladek pochowane. Wszystkim dobrego dnia i spokojności ducha i ciała;-)
infatuation
27 stycznia 2015, 19:04Najlepiej mieć jedną wagę i tylko na na niej się ważyć:)
Florentinaa
27 stycznia 2015, 22:24No wlasnie tez pomyslałam niesmiało, by uznać, ze moja jest ok, baterie nowe, a ja nie moge biegac po wszystkich wagach w okolicy...
Florentinaa
28 stycznia 2015, 08:33no ale w koncu ile ja waże?
infatuation
28 stycznia 2015, 15:35W sumie nigdy się nad tym nie zastanawiałam:) Jeśli chcesz obserwować efekty odchudzania to najlepiej ważyć się na jednej wadze.
Florentinaa
28 stycznia 2015, 15:59masz racje...
leon42
27 stycznia 2015, 15:49Czasami nas nie mija to co chcemy ominąć :)) PS chyba to ten ludzki los :P
Florentinaa
27 stycznia 2015, 17:41oj tak. przemysle:)
alicja205
27 stycznia 2015, 11:51Koleżanka ma wagę, że pokazuje dwa kilo mniej niż moja.. Chciałam się zamienić ale jej mąż nie chce ;) Teraz będzie już lepiej zapanujesz nad wszystkim. Jak to dobrze wrócić na dobre tory.. i do utartego schematu dnia.. ja tak lubię jak mnie nic nie rozprasza :)Pozdrawiam cieplutko
Florentinaa
27 stycznia 2015, 13:15Urocza historia z tą wagą. ;-). Tak, mam te same uczucia - lubię jak nie ma co chwila przypadkowosci, nic mnie nie rozprasza i dzisiaj mam taki dzień. Jak fajnie. Wszystkiego dobrego;-0
mania131949
27 stycznia 2015, 09:13No pięknie Ci idzie! Wielkie gratulacje! :-))) Pozdrawiam:-)))
Florentinaa
27 stycznia 2015, 09:35Dzieki. Biore się za buraczki Twoim wzorem
Florentinaa
28 stycznia 2015, 08:34melduje ze narazie piłam z kartonika bo był;-)
kamci.a
27 stycznia 2015, 09:12Miałam dokładnie to samo, siostra powiedziała że specjalnie na mój przyjazd upiekła. A wagą nie ma co się przejmować, najważniejsza jest teraz ta owa spódnica :):)
Florentinaa
27 stycznia 2015, 09:47Wiesz, ze tak. Wlasnie poczułam, ze musze na skakankę a potem koniecznie mel b;-) w lużniejszej chodziłabym w glorii osoby schudniętej
Florentinaa
28 stycznia 2015, 08:35Miałaś racje
kamci.a
28 stycznia 2015, 08:41z czym?
Florentinaa
28 stycznia 2015, 08:46z Tą spódnicą za wąską realnie. Opisałam właśnie w pamiętniku. Swoją drogą to śmieszne chodzić w spódnicy od żakietu po domu, ale była mi potrzebna;-) jako trener
karolinaczaplinski
27 stycznia 2015, 08:54superf gratulacje!!
Florentinaa
27 stycznia 2015, 08:57Dzięki. ;-) zamierzam być moją celebrytka dzisiejszego dnia. W końcu 22 listopada ważyłam 75,5;-) Jak na mnie to ogromny sukces