Wczoraj nic nie napisałam, bo dogorywałam po pracy, a dzisiaj znów w niej kwitnę...
Okropny mam ten tydzień - spędziłam w pracy 4 dni i noce i nie zawsze mam jak pisać, ale już notuję wszystko co trzeba do mojego nowego wyzwania 50 - dni:
za wczoraj: 1. waga 78,0 (nieszczęsne i nieustępliwe od miesiąca - juz nie wiem na co zwalić tą stagnację - upał przeszedł, okres się kończy,a waga wciąż taka sama), wzrost 170cm.
2.Cel: 62 kg - wymarzona waga, nigdy takiej nie miałam (poza oczywiście okresem dzieciństwa)
Od rana pochłonęłam pół bułki z masłem
150 ml zalewajki
jakieś 100mg ryżu z potrawką z kurczaka
2 małe kromki chleba z masłem i wędliną
600 ml kawy czarnej, 900 ml herbaty zielonej, ale dzień jeszcze się nie skończył
Aktywność to bieganie po schodach na 2. piętro i z powrotem kilkanaście x. czyli praw3ie nic.