Dziś rano postanowiłam się zmierzyć w newralgicznych miejscach. Wagi przecież nie mam Jest dobrze w biuście -2, w talii -2, w biodrach -1 ale za to w brzuchu -4. Jestem bardzo, bardzo zadowolona. Pojechałam dziś do sąsiedniego miasta na rowerze. Niby tylko 14 km ale ja jestem na pogórzu Alp i było to mordercze 7 km w tamtą stronę. Z powrotem już było łatwiej ale też bardzo szybko bo musiałam wyrobić się na czas. Buty kupiłam, zdążyłam na czas do domu i jestem zajechana jak koń po westernie . Dziś trochę więcej kcal bo moja podopieczna zażyczyła sobie makaronu z masłem i bułką tartą i do tego mus jabłkowy. Też to lubię. Może to i dobrze, że był taki obiad, bo mogłabym paść po drodze?
Jedzonko:
dwie kromki chleba ale tylko jedna z odrobiną masła, 120g serka homogenizowanego, 15g sera camember, kubek czystka
kawa z mlekiem
80g makaronu, 1 łyzka masła, 1 łyżka bułki tartej, mus z jednego jabłka
jogurt z błonnikiem
sałatka: 3 liście sałaty, 4 pomidorki koktajlowe, 2 parówki z szynki, łyżka oliwy z oliwek
plaster ananasa (oczywiście świeżego)
Razem - 1616 kcal. To i tak 600 kcal mniej niż powinnam, no i ta mordercza jazda rowerem. Jest dobrze.
brugmansja
19 marca 2015, 22:07Waga zrobi Ci milą niespodziankę.