Chciałabym się obudzić pewnego ranka i stwierdzić, że chciałabym pobiegać albo nie móc się doczekać już w pracy popołudniowego treningu.
Myślałam, że teraz jak mój Luby wyjechał to będę miała więcej czasu dla siebie i zbiorę się do kupy i zacznę działać.
A tym czasem dopadły mnie chandra i tęsknota. Już tylko 74 dni do naszego spotkania :( Nie odliczam. Wiem, że to nic nie zmieni. Próbuję sobie znaleźć cel... ale miotam się po domu z nicniechciejstwem w sercu.
Pada... pogoda dobija...w Anglii pewnie będzie jeszcze gorzej:/
Dobranoc.
tuti83
25 czerwca 2013, 06:43Wiesz co ta przyjemność aktywności pojawia się dopiero kiedy znajdziesz coś co ci pasuje... kilka razy próbowałam biegać... i doopa ;) nie no serio wszyscy wokół sie zachwycają a ja tego nie lubię... za to uwielbiam maszerować, chodzić... nie trzeba biegać zeby spalać kcal, żeby się ruszać, żeby wyrabiać kondycje... bądź cierpliwa a może znajdziesz coś co tobie pasuje...
dorciaw1980
24 czerwca 2013, 23:56odPoniedziałku dobrze gada :) basen bardzo mało obciąża, jeśli nie pływa sę na maxa. ja np. dzisiaj po mega ciężkim dniu w pracy (fizycznej) poszłam jeszcze na basen się zrelaksować, poplywać spacerkiem. Kalorie same lec, może i nie dużo, ale zawsze. możesz zacząć od spacerów, takich szybkich. Najtrudzniej jest z\acz\ąc ćwiczyc, jeśli wytrwasz z miesiąc to potem na prawdę tego brakuje. Zobacz sama masz 74 dni, wiesz, że możesz w tym czasie zgubić kilka kilo i wymodelować sylwetkę :) powodzenia
OdPoniedzialku
24 czerwca 2013, 23:26Jak nie lubisz wysiłku, to znajdź sporty, w których nie będziesz tak bardzo odczuwała zmęczenia :) basen, rower.. nie czujesz, że się pocisz, a spalasz dużo :) powodzenia!