Witam 😀 Święta, święta i po świętach. Ten tydzień można podsumować dwoma słowami: totalna laba.
Całkowicie popuściłam pasa, ale jakoś nie jest mi z tego powodu przykro. Na Boże Narodzenie ustaliłam sobie jedno: przytyć tylko kilogram. Zobaczymy czy wypełniłam plan w całości 😜
1. Kalorie —?/7 — Poniedziałek, wtorek jeszcze liczyłam kalorie, ale od środy zaczęło się gotowanie, więc nawet się nie łudziłam, że dam radę to ogarnąć. Na sto procent jadłam więcej niż powinnam, ale zdecydowanie wyglądało to lepiej niż rok wcześniej. Bo zwyczajnie nie byłam w stanie zjeść aż tak dużo. Żołądek przyzwyczaił się do mniejszej ilości jedzenia i nie dało rady napchać się po brzegi.
2. Woda — 3/7 — W tym tygodniu zaskakująco królowały herbatki, spożywane pod kocykiem, w towarzystwie serialu.
3. Spacery/marsze — 8,9 km — Chyba to obżarstwo zmotywowało mnie na tyle, że wyskoczyłam na spacer. Nawet deszcz mnie nie zniechęcił.
4. MOVEmber — 1/5 — Tutaj za to klapa totalna. Nie sądziłam, że święta tak mnie rozleniwią, lecz poddałam się im po całości. Ale spokojnie, nadrobię to, zrobię po prostu ten tydzień, który mi wypadł z lekkim opóźnieniem.
5. Cardio — 0 min — Czy prawie 3 km spaceru przez grząski piach można uznać za mocniejsze cardio? Bo ostatnio zaczęli odnawiać tę moją trasę przy jeziorze, którą tutaj kiedyś zamieściłam i jest ona teraz w małej rozsypce - dosłownie można by powiedzieć - i cała zamieniła się w ruchome piaski. Co mnie oczywiście nie powstrzymało, ale zdecydowanie utrudniło wędrówkę. Na, drugi dzień nogi bolały jak trzeba.
W czwartek z rana wpadnę z aktualną wagą i pomiarami, które zamkną ten ciekawy rok.
Do następnego 🙂
kklaudia1882
29 grudnia 2020, 18:06Myślę, że spokojnie te 3km w takich warunkach można uznać za cardio :) cardio to nie tylko przecież wysiłek, że pot leje się z ciebie strumieniami :)