Witam serdecznie 😊
Ogarnęłam się. Jest dobrze 👍
1. Kalorie — 6/7 — Maminy serniczek ze mną wygrał 🥧
2. Woda — 7 /7 — Odinstalowałam apkę do pilnowania wody. Od teraz pilnuję się sama. Będąc w temacie picia, to ogólnie ostatnio przeżyłam szok, bo uświadomiłam sobie, że nie pamiętam kiedy ostatni raz piłam herbatę... Z samego rana kawa, potem woda, woda, woda, czasami druga kawa (raczej rozpuszczalna, czy jakaś inka), a potem znowu woda, woda, woda.
3. Spacery/marsze — 45.04 km — Czwartek, piątek deszczowe w cholerę, ale za to w weekend nadrobiłam.
4. Aplikacja: Ćwiczenia dla kobiet — 6/6 — Zaczęłam trzeci miesiąc z aplikacją. Jestem z siebie dumna, że wciąż sobie ćwiczę.
5. Skakanka — 106 min — Uciekło mi 5 min treningu w czwartek, bo złapał mnie deszcz. Cóż, z pogodą nie wygram. A w niedzielę zrobiłam sobie wolne. Ogólnie to muszę się pochwalić, że mimo iż wciąż się plączę w skakance, robienie małych trików idzie mi coraz lepiej. Lubię przeplatać klasyczne skakanie na dwóch nogach ze skakaniem "pajacykiem", do przodu i do tyłu, a ostatnio naprzemiennie na dwóch nogach (czego wcześniej nie byłam w stanie robić w ogóle). Ciężej idzie skakanie na jednej nodze, ale staram się po te dziesięć razy na jedną nogę podczas treningu skoczyć. Ogólnie dzięki takiej różnorodności jakoś mi szybciej czas leci i samo skakanie jest przyjemniejsze.
Waga:
Sprzed dwóch tygodni:
85.9 kg
Obecnie:
84.7 kg
Spadek:
- 1.2 kg
Szczerze, mentalnie byłam już przygotowywana na to, że początek tego miesiąca będzie słaby i spadek wyniesie coś na granicy 0.2 kg, albo ujrzę na wadze taką samą liczbę, jak ostatnio. A tutaj taka niespodzianka. Okresowy tydzień + chujnia sampoczuciowa jednak nie wpłynęły zbyt tragicznie na moje spadki.Od kilku tygodni cały czas chudnę, waga nie skacze w górę, co samo w sobie uznaję za przeogromny sukces.
Oczywiście już gdzieś tam w głowie są marzenia o tym, że zejdę poniżej 80 kg, a potem zobaczę na pasku: Sukces osiągnięty.
Oczywiście marzy mi się, by stało się to jak najszybciej. Ale gdy zaczynam tak myśleć i kminić, jakby tu coś przyśpieszyć, sprzedaję sobie mentalnego plaskacza, przypominając sobie podejście odchudzania nr 1 i to, jak zbyt duże oczekiwania szlag jasny trafił. I jak bardzo zadziałało to na moją psychikę.
Nie chcę tego. Nie potrzebuję tego. I nie zamierzam kombinować. Powoli i na spokojnie. To moje motto ostatnich tygodni.
Głęboki oddech i do przodu.
A na koniec, kolejny mały sukces do kolekcji.
Pozbyłam się 10 kilogramów balastu.
Moją pierwszą myślą było, że w sumie mogłabym zrobić z tej okazji jakieś większe podsumowanie z obwodami i może jakimś zdjęciem. Szybko jednak uświadomiłam sobie dwie rzeczy.
1. Pierwsze pomiary z początku tego podejścia do odchudzania mam zrobione przy wadze 91 kg, czyli wtedy, gdy zaczęłam pisać o mojej redukcji tutaj.
2. Zdjęcia za to robiłam ważąc 88.7 kg.
Przez to moje wewnętrzne natręctwo nie pozwala mi w tym momencie zrobić podsumowania, bo w oparciu o wyżej podane informacje, różnica widoczna na zdjęciach/pomiarach nie będzie wynosiła 10 kilogramów. Czyli plan się rypnął po całości 😂😂😂 Moje niegarnięcie mocno mnie rozbawiło.
Do usłyszenia za tydzień, damy moje drogie 😽
Malenstvoo
17 lipca 2020, 07:40Gratulacje!! :D
NewBegining2015
14 lipca 2020, 20:18Wynik cudny... EH oby i u mnie było lepiej
finebyme
14 lipca 2020, 21:10Będzie, będzie. Mocno w to wierzę 😊
finebyme
14 lipca 2020, 21:11Będzie, będzie. Mocno w to wierzę 😊
aknaanna
13 lipca 2020, 17:54Wow lecisz jak burza! Rozsądne podejście - mam nadzieje, ze jak zastój rzeczywiście przybędzie to się będziesz trzymać 👏🏻👏🏻🤞🏻🤞🏻 Super, niedługo zobaczysz <80, a później 75, 70, 65... 😁🥰🤩🤩
finebyme
13 lipca 2020, 21:18Dziękuję 😊 Już teraz się przygotowuję do ewentualnych zastojów, ale wiadomo jak to jest – człowiek myśli, że jest gotowy na wszystko, a potem i tak płacze w poduszkę i irytuje się co nie miara. Oczywiście będę walczyć, by przetrwać ten trudny okres, ale czas pokaże, co z tego wyniknie 🙂
Kolastynka
13 lipca 2020, 11:51Ojeja piękny wynik na wadze 🙂 a skakanka to super sprawa, może i ja swoją odkurzę 🙂 trzymam kciuki za kolejne spadki 🙂 dałaś mi tego mentalnego plaskacza, bo przecież nie ma nic na szybko, dupsko mi przytyło nie przez noc, to i nie schudnie przez noc 😁
finebyme
13 lipca 2020, 21:15Dziękuję 😊 jak zdecydujesz się wyciągnąć skakankę, daj znać jak Ci się skakało 💪 nie wiem czy się cieszyć, że moje mentalne plaskacze trafiają także do innych, bo przemoc to nie moja rzecz, ale jeśli w jakiś sposób Ci pomógł, to chyba dobrze 😜
Kolastynka
13 lipca 2020, 22:37Oj trafił w sedno😁
Malgosiat
13 lipca 2020, 09:25super wynik :) damy radę pozbyć się balastu :)
finebyme
13 lipca 2020, 09:59A jakże, jest moc 💪 😁
kklaudia1882
12 lipca 2020, 20:45Świetny wynik :) Brawo :) Ja nigdy latem nie piłam herbat ani kaw, ale tym razem po zrzuceniu kilogramów jest mi bardzo często zimno, więc dalej herbaty są u mnie na porządku dziennym :) Super ci idzie ze skakanką, forma coraz lepsza :) Dobrze - lepiej powoli, swoim tempem, niż żeby potem był zawód :)
finebyme
13 lipca 2020, 08:03Dziękuję 😊 Może mój brak herbat w jadłospisie ma coś wspólnego z tym, że jest lato... Hm, sama nie wiem. Tak, skakanka stała się moją dobrą przyjaciółką, choć potrafi zmęczyć co nie miara 😀 Powolutku jakoś będzie szło. Im mniej kombinatoryki tym lepiej, więc walczę ze sobą mocno, by nie namieszać w papierach.
marylisa
12 lipca 2020, 20:34Kawał dobrej roboty- gratuluję! :D Ja latem też wcale nie piję herbat, z kolei od września pewnie w dużej mierze zastąpią wodę.
finebyme
13 lipca 2020, 08:04Dziękuję 😊 Czyli nic złego się ze mną nie dzieje, że nie piję herbatek. Uff, kamień z serca 😜