Witam ponownie 😊
1. Kalorie — 7/7 — Widzicie to? 😮 Sama nie wierzę, że się udało, zwłaszcza że włączyło mi się ostatnio małe podjadanie. Któremu się lekko poddałam. Naprawdę lekko. Aż mi dziwnie, że miałam cały tydzień "czysty". 😁
2. Woda — 7/7 — Tu jak zawsze plan wykonany w stu procentach. To jedyny punkt, o który nie muszę się martwić.
3. Spacery/marsze — zrobione 54,15 km — W końcu udało się lekko ukrócić spacery (szczegół, że tylko o 5 km w porównaniu do zeszłego tygodnia). Wyjdzie w praniu, czy to dobrze, czy źle. Zresztą jest ich mniej, ale i tak wypada po 7 km dziennie, więc swoje się nachodzę.
4. Aplikacja: Ćwiczenia dla kobiet — 7/7 — zostały mi dwa ostanie dni planu dla początkujących i od środy przechodzę na poziom średniozaawansowany :D jestem z siebie dumna, bo po raz pierwszy udało mi się wytrwać 30 dni z aplikacją. Ćwiczenia zrobiły się dłuższe, trening trwa około 10-13 minut i zostawia po sobie ślad w postaci małego bólu tu i tam, ale dzięki temu wiem, że coś dobrego się z tym moim rozlazłym ciałem dzieje.
5. Skakanka — poniedziałek – 1000; środa – 1050; piątek – 1100; niedziela – 1150 — Skakanie zamiast stawać się coraz łatwiejsze, daje mi jedynie większy wycisk. Końcówka tygodnia to już w ogóle mnie rozwaliła, ale to po części wina ogólnie słabego samopoczucia. Nogi nie miały siły unosić się do góry, przez co serie skakania były o wiele krótsze niż zazwyczaj. Ale nie poddaję się i dalej cisnę.
Teraz powinna się pojawić waga, ale z racji tego, że w sobotę rozpoczął mi się okres – stąd wspomnanie wyżej średnie samopoczucie i ociężałość – postanowiłam darować sobie ważenie. I tak liczba, którą ujrzałabym na szklanym licu, nie miałaby za wiele wspólnego ze stanem rzeczywistym. Więc żyję sobie w całkowitej nieświadomości jeszcze przez tydzień, mając nadzieję, że nie zrobiło się mnie więcej.
Z pozytywnych rzeczy dotyczących odchudzania, zaobserwowałam, że zaczynam się przesładzać. Przez większość czasu staram się żyć zasadą 80/20, więc zdarzy mi się zjeść coś niezdrowego. Głównie coś słodkiego. I zrobiłam sobie w tym tygodniu shake'a bananowego pół na pół na mleku i wodzie, z płatkami owsianymi i odrobiną kakao (gorzkiego). Jedyną słodką rzeczą był właśnie ten banan, dość mały muszę dodać, i myślałam, że padnę po spróbowaniu efektu końcowego. Serio aż się skrzywiłam, taki był słodki. Dopiłam do końca, w sumie żeby się napchać, ale to było ciężkie zadanie. Potem tuż przed okresem wpadł wafelek czekoladowy, to samo. Słodycz nie do opisania, aż mdląca. Nawet domowe kokosanki sprawiły, że na długo odechciało mi się słodkiego. To oczywiście cudowna sprawa i mam nadzieję, że to pierwsza oznaka tego, że w niedalekiej przyszłości całkowicie zrezygnuję z cukierasków i ciasteczek.
Druga rzecz — ważyć się nie ważyłam, ale za to otworzyłam szafę, wygrzebałam z niej spodenki i o siódmej rano wciągałam je po kolei na dupę (nie wiem gdzie w tym zdrowy rozsądek, patrząc na to, że jestem napompowana z każdej strony, ale whatever). W jedną parę się nie dopinam (w moje ulubione 😭), dwie są lekko ciasnawe (mam za duży bebzol), ale reszta pasuje. A jeszcze dodam, że pod lupę poszły jeansowe i te takie materiałowe zapinanie na rząd guzików. Nienajgorzej. Jestem przygotowana na ciepłe dni. Planuję w to lato przekonać się do noszenia sukienek i spódnic, bo nie czuję się w nich zbyt komfortowo. Pamiętam, że za dzieciaka nie miałam z tym problemu, a raczej chyba mamie było łatwiej znaleźć jakąś porządną spódnicę na wielkiej gumie niż pasujące na mnie spodenki. Jednak później, gdy uświadomiłam sobie, jak ogromna jestem i jak bardzo odstaje mi brzuch i tyłek, wszelkie sukienki poszły w odstawkę. (I spodenki też i ogólnie rzeczy, które się na mnie za mocno opinały.)
Ale w zeszłym roku zakupiłam jedną "sportową" spódnicę, a na początku tego roku pokusiłam się o sukienkę a'la bluza dresowa na długi rękaw. To, że wygląda jak bluza było głównym powodem tego, że w ogóle zwróciła moją uwagę. I mam ambitny plan założyć jedną z tych rzeczy przynajmniej raz na wypad "na miasto". Marzy mi się, by do czasu rozpoczęcia się lata tak na sto procent, zrzucić trochę brzucha (bo o pozbyciu się tyłka to raczej nie ma co marzyć), ale nie wiem, jak to będzie.
Jezu, ale się rozpisałam. Chyba coraz lepiej mi idzie to uzewnętrznianie się 😆
Trzymajcie się, dziewczyny, i do usłyszenia przy kolejnym podsumowaniu.
CzarnaOwieczka85
14 czerwca 2020, 22:52Ja właśnie mam problen se spodniami. Bo mam albo jeszcze za ciasne albo spadajace z tylka....
finebyme
15 czerwca 2020, 06:51I tak źle, i tak niedobrze 😆 a wydawać kasę na spodnie, które niedługo mogą pójść w zapomnienie też słabo. W sumie teraz tak sobie pomyślałam, że już długo nie miałam na sobie jeansów i ciekawe jak wygląda sprawa z tymi najszerszymi... Może się okazać, że na jesień nie będę miała w czym chodzić.
CzarnaOwieczka85
15 czerwca 2020, 10:57Jesli wszystko pojdzie zgodnie z planem i nadal bede chudla to zostane z golym tylkiem🤪🤪🤪🤪 do jesieni:D
finebyme
15 czerwca 2020, 11:18Czyli pozostaje już zacząć robić jakieś oszczędności na jesienny zakupowy szał 😜
CzarnaOwieczka85
15 czerwca 2020, 11:31Oj tak zmiana garderoby calkowita🤪🤪🤪
Karotkoje
11 czerwca 2020, 13:48P.S. - Brawo ze slodyczami ! To indykacja, ze zaczynaja Ci sie zmieniac nawyki zywieniowe - mam tak samo :) 2 figi w owsiance to juz za duzo, a ostati nawet sie zastanawiam czy jedna to nie przesada :P Rany uwielbiam takie zmiany !
finebyme
12 czerwca 2020, 07:36Dziękuję 😊 Cieszę się mocno, bo w końcu może przestanie mnie ssać na widok słodkich rzeczy. To by mi mocno ułatwiło życie.
Karotkoje
10 czerwca 2020, 14:43Kurka bella swietnie ! Ochhh jak ja kocham to uczucie kiedy na tylek mozna wciagnac w koncu choc jedna rzecz, ktora wczesniej pasowala :D Trzymaj tak dalej :D A tylka sie nie podbywaj, tylki sa super :P
finebyme
10 czerwca 2020, 15:21Tak, to całkiem niesamowite. A dodatkowego kopa daje, gdy przymierza się kilka rzeczy i większość pasuje. Cudowna sprawa. Co się tyczy tyłka — na razie rozlazły, bezkształtny kartofel z niego, ale może uda się coś z nim zrobić 😆
Karotkoje
11 czerwca 2020, 13:47Ja mam plan za jakis czas - hmmm a moze teraz zaczac ? Jakies przysiady porobic albo cos bo widze ze chudnac robi sie coraz piekniejszy, ale ja chce by byl jeszcze sliczniejszy :D Masz jakies pomysly na ladniejszy tyl ?
finebyme
12 czerwca 2020, 07:35Akurat teraz w aplikacji przeszłam na nowy program, który skupia się na brzuchu i tyłku, więc tylko to mogę polecić. Takich dodatkowych ćwiczeń na tę partię nie wykonuję, więc niestety nie pomogę za bardzo.
Smakoholiczka
9 czerwca 2020, 01:05Też zawsze dziwnie siadam, jakieś wygibasy i podobne rzeczy słyszę, że może powinnam nogi na żyrandol założyć 😂 ale nawet jak mam spódnice to mnie to nie powstrzymuje " wolność Tomku w swoim domku ;)" super, że miałaś udany tydzień, gratuluję zaangażowania :)
finebyme
9 czerwca 2020, 07:04Dziękuję, dziękuję 😁 Ja uwielbiam siedzieć z nogami pod sufit, bo jest mi tak najwygodniej xD fajnie, że w tej kwestii nie jestem jedyna
MagiaMagia
7 czerwca 2020, 22:06zainspirowalas mnie z ta skakanka. chyba jutro urzadze show sasiadom z bloku ;)
finebyme
8 czerwca 2020, 08:20Polecam mocno. Skakanka męczy jak nic. I spala się z nią sporo kcal. Teraz robiąc te tysiąc coś skoków, skacząc przez około 12-15 min (zależy jak często się plątam) spalam jakieś 150-170 kcal. Czyli myślę, że całkiem nieźle. Oczywiście kcal zależą od tego ile ważysz i jak szybko skaczesz, ale warto to robić dla samego bólu w łydkach 😊
kklaudia1882
7 czerwca 2020, 22:03Świetnie ci idzie :) brawo ze słodkim, z każdym dniem będzie lepiej. Ja kiedyś gdy jako nastolatka zdałam sobie sprawę ze swojej wagi przestałam nosić sukienki i krótkie spodenki. Teraz szczerze mi to "wisi", noszę gdy coś mi się podoba i dobrze w tym wyglądam. Już nie wstydzę się ani sukienek ani spodenek :)
finebyme
8 czerwca 2020, 08:16Spodenki wróciły do łask już dawno, ale sukienki i spódnice to nie do końca moja rzecz. Ale chciałbym przestać odczuwać do nich niechęć, bo czasami mam ochotę poczuć się bardziej... Dziewczęco? Chyba tak. Dodatkowym problemem ze spódnicami jest to, że uwielbiam siedzieć po "chłopsku". Nogi szeroko jak się da, albo wyżej niż dupa, ułożone na stole i w ogóle 😆 Mój tata zawsze mnie tym męczy, bo nie może tego zdierżyć. I zawsze jest "Wyżej się nie dało tych nóg założyć?". A jednak w spódnicy trzeba się pilnować, żeby tego i tamtego nie było widać...
kklaudia1882
8 czerwca 2020, 09:58No to faktycznie lekki problem :) ale na pewno się przyzwyczaisz :)
finebyme
8 czerwca 2020, 10:08Będzie trzeba. Chęci są, więc jakoś to będzie 😊
CzarnaOwieczka85
7 czerwca 2020, 22:02Z jaka aplikacja cwiczysz?
finebyme
8 czerwca 2020, 08:10Ćwiczenia dla kobiet - Fitness Kobiet, Odchudzanie. Apka ma czerwoną ikonkę z Grażynką napinającą bicka 😋
Tysiek7
7 czerwca 2020, 20:18Wow mega podsumowanie :) ja rowniez odzwyczailam się od slodyczy i tak w maju wpadl tylko jeden knopers :))) powodzenia 👍
finebyme
8 czerwca 2020, 08:08Dziękuję 😊 Ja też powoli się odzwyczajam. A jak już coś słodkiego wpadnie, to częściej jest to jakiś zrobiony w domu słodycz. Ten wafl to tak na dzień dziecka mamuśka zakupiła, więc stwierdziłam, że jak jest, to go zjem xD. Plusem jest to, że sama dla siebie nie kupuję słodyczy, mam tylko batoniki musli z czekoladą na wypadek, gdyby spadł mi cukier o 12 w nocy (co się czasem zdarza) i wtedy to jakby muszę go zjeść. Żeby przerwać małą delirkę i móc w spokoju iść spać.