Dzisiaj waga pokazała... 101.9kg :D
Wczoraj był basen (choć przepłynąłem może z 25 długości - wada chodzenia na basen ze znajomymi jest taka, że się więcej gada niż pływa; dzisiaj (zaraz) idę znowu, ale sam. Tym razem przepłynę te 40 albo 60 długości, jak nie padnę :) ).
Dodatkowo oczywiście dieta, choć zaczynam delikatnie odchodzić od diety niskotłuszczowej (tj. nadal odżywiam się 5-6 razy dziennie małymi porcjami i unikam smażonego itp., ale doszedłem do wniosku, że skoro wyniki prób wątrobowych i cholesterol mam już prawie w normie, to jak raz na parę dni zjem coś smażonego na małej ilości tłuszczu typu olej rzepakowy, to nie umrę).
Poza tym - czuję się znakomicie. Z jednej strony spadek masy o 6kg daje się już naprawdę odczuć, a dwa - zdrowsze jedzenie i brak alkoholu sprawiają, że chce mi się rano wstawać, nie sypiam do 10, jak dotąd (dobrze, że taka praca, że mogę iść kiedy chcę, albo nie wychodzić z domu, ale w innych okolicznościach już miałbym problem), a za to wstaję o 8 lub wcześniej. I sypiam w nocy idealnie, brak zgagi, nadkwaśności itp.
Generalnie zdaje się, że jest fajnie i powoli coraz lepiej.
roogirl
4 marca 2016, 15:50Tak trzymać :)