Dziś dietowo ok, choć grzeszki niewielkie były dziś ( np. mleko do kawy) - ale wszystko było liczone coś za coś.
Po pracy wyszłam z kolektywnie, a więc odrobinę mniej na obiad i brak kolacji. Coś za obiadokolację można uznać w kanajpce. Przepyszne to żarełko. Nie było tego jakiś ogrom, ale za to zjadłam placki naan i później czułam się odrobinę nieswojo.
Wróciłam do domu, zabrałam się za gotowanie na kolejne 2 dni i czuję się super:) Na śniadanie mam komosę z pomarańczą, sezamem, orzeszkami i cynamonem. Przyznaję, że to snobistyczne ziarno przypadło mi do gustu. Zaczynałam od czerwonej, która jest jednak intensywniejsza w smaku. Teraz jadam białą i znacznie bardziej mi smakuje. Na 2 śniadanie mam koktajl owocowy, na obiad zupę z brokułów, udekorowaną fetą, kiełkami i migdałami. Potem jogurt z warzywami i na koniec sałatkę caprese.
Co do aktywności fizycznej. W przyszłym miesiącu będzie oczko wyżej - czyli w marcu będę chodzić na zajęcia 2 razy w tygodniu. Na pewno będę chciała robić jeszcze treningi siłowe i rozciąganie. Może do lata zyskam superformę:)
W weekend żegnam mojego mężczyznę. Może, gdy wróci po tych 2 miesiącach będę mogła go zaskoczyć nową sylwetką. A przynajmniej chciałabym, żeby było nam czasem lżej ;)
Chciałabym kupić jaką wyciskarkę do owoców/warzyw. Polecacie coś? Ja w tym temacie jestem totalnie niezorientowana.
Dziękuję Wam za wsparcie:)
roogirl
24 lutego 2016, 23:22Mleko do kawy to grzech? ;o To czym byłby mój dzisiejszy baton :) Ja bym nie wytrzymała 2 miesięcy, podziwiam.