Cóż. Jednak moje postanowienie padło wczoraj. Nie miałam czasu na zakupy, całą uwagę skupiliśmy na naszym chorowitku. Stres, nerwy. Ale dieta była zdrowa. Nic zakazanego do ust nie włożyłam. Dania robiłam z tego co miałam w lodówce. Nie było żadnych cheat-ów, czyli jest dobrze. ;)
Ćwiczenia i rowerek zaliczone. Łącznie ok 75 minut.
Musze się pochwalić że zaliczyłam pierwszy komplement wczoraj. Kiedy byłam z małym w ośrodku zdrowia znajoma pielęgniarka podeszła do mnie i mówi: Czy wiesz ze schudłaś?, a do męża: Ona ci schudła. Widać to i to bardzo.
Momentalnie dostałam skrzydełek i poleciałam hen wysoko, wysoko pod chmurki :D
Oby więcej takich sytuacji. Co prawda nie odchudzam się dla innych, lecz dla siebie, ale motywujące jest kiedy ktoś zwraca uwagę na nasz ubytek ciała.
Nina1985
4 marca 2017, 17:12Kurcze juz zapimnialam jak to cieszy. Ciesz sie w takim razie bo z doswiadczenia wiem, że ludzie niechetnie chwalą. Wow, 75 minut ćwiczeń. No no no :-) :-) :-)
NowaJaPoPorodzie25
4 marca 2017, 14:20Oj motywuje i to bardzo ;))