Pierwszy raz tak napuchłam. Nawet przed @ nie było tak źle. Waga dzisiaj pokazała 84 kg . Hm dziwne to . Obwody w brzuchu też w górę.
Liczyłam ze ten okres przyjdzie najpóźniej po zrzuceniu ok 10 kg. Jakże się myliłam. Wiem że nie zboczyłam z kursu więc to raczej przejściowy okres. Dochodzą tez moje problemy związane z potrzebą fizjologiczną numer 2. Nie wiem jak wypadnie to jutro kiedy stanę na wagę u dietetyczki. Mam przynajmniej nadzieję że zmniejszyła mi się ilość tłuszczu.
Xenny wczoraj nie piłam. Smoothie z jarmużem, jabłkiem i sokiem z cytryny coś tam zdziałało ale to jeszcze nie to. Dzisiaj w ruch pójdzie herbatka.
Nie załamuję rąk, tylko trzymam się swojej drogi do lepszej siebie.
Odpuściłam wczorajsze ćwiczenia. Dzisiaj zrobię sobie rozgrzewkę, zestaw na brzuch i rozciąganie i jak mi się będzie chciało to dołożę rowerek. Na więcej wysiłku nie stać mnie dzisiaj.
Mięsko na obiadek się marynuje. Dzisiaj będą schabowe z ziemniaczkami dla rodzinki, a dla mnie roladki drobiowe z kaszą.
Aneetkaaa
5 marca 2017, 16:56Współczuje :( wiem jak to jest...ja cały czas walczę z zaparciami często nawet przez tydzień nic... ale jak na razie pomaga mi siemię lniane :) a wagą się nie przejmuj bo na pewno masz mniej :*