Ta przeklęta operacja poprzestawiała mi cały jadłospis... nie mogę się z tego otrząsnąć... ogarnęła mnie kiślowo-sucharkowo-bananowa
opsesja... straciłam kontrolę nad tym co, kiedy i ile jem...
ok na razie nie zdarzyło mi się przekroczyć 1800 kcal.... ale nie w tym rzecz. Dotąd zawsze miałam kontrolę i wszystko było według z góry założonego planu, a teraz planuje sobie obiad i kończy się zwykle tak, że nie potrafię przestać jeść, wyciągam potem z lodówki jakiś owoc, albo co tam mam, a potem jeszcze coś (drobiazgi jakieś) ... czasem wytrwam 2 lub 3 dni zupełnie bez skuchy... a potem jest znowu to samo...przez 2 kolejne...
Waga wciąż się waha między 75-77 kg, zależnie od tego ile zjadłam poprzedniego dnia. Wiem, wiem to pewnie tylko woda... ale wkurza mnie to.
Znowu przeraża mnie to wszystko, przecież ja już do końca życia muszę kontrolować dietę, a tu wystarczy raz sobie odpuść bo szpital, bo nic normalnego nie można zjeść po operacji (tylko kleiki i kisielki - swoją drogą uwielbiam i to i to) i człowiek traci kontrolę.
Czy kiedyś przyjdzie taki dzień, że stanę na wadzę i zobaczę 65 kg? (tyle właśnie chciałbym ważyć) Jeszcze całkiem niedawno myślałam, że to tylko kwestia czasu, teraz już sama nie wiem...
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
archibald
7 października 2010, 12:54gdzie sie podzie wasz tyle czasu?mam nadzeje, ze wrocisz niebawem. Pozdrawiam!
CarolineAnne
26 sierpnia 2010, 19:57Ewciu, życzę wytrwalosci jaka do tej pory mialas. Zadziwiasz tu wszystkim zacietoscia i determinacja. Ja wierze ze znajdziesz zloty srodek i ci sie uda! Tyle juz osiagnelas! :)
wikasik
16 sierpnia 2010, 06:22Ciezko wrocic do rygorystycznego trzymania sie zasad, gdy sie przerwie rytm. Szczegolnie trudno, gdy towarzyszy temu sytuacja stresowa i wyjatkowa - a operacja z pewnoscia do takich nalezala. Mi jest sie ciezko pozbierac juz od polowy marca. Ale walcze, z wiekszym lub mniejszym skutkiem (zwlaszcza mniejszym...) i przekonuje sama siebie, ze nie warto rezygnowac ze swoich marzen i celow - takze tych wagowych. Trzymaj sie i nie poddawaj! Mi pomaga zapisywanie, co jem - tzn co zjem, a nie, co zjadlam. Siegam po drugi jogurt? Najpierw na kartke, potem do paszczy. Czasem udaje sie nie zapisac, no i nie zjesc.
oryginalnama
15 sierpnia 2010, 23:41Patrząc moja droga na Twój wynik biczuje siebie słownie za to ,że ja tak nie potrafię.Myślę ,że powinnaś przeczekać.Przecież dobrze wiesz ,że tak bywa,prawda? Tyle przeszłaś ,tyle osiągnęłaś .Jesteś już w gronie z którego to bierze się przykład.Pamiętaj o tym w trudnych momentach.Dzielnie trzymaj straż,a potem dalej do przodu.pa
katia14
15 sierpnia 2010, 21:23Oj powiem Ci że mam to samo , wystarczy że popuszcze na 5 dni i juz ok 1,5 kg wiecej z tym ze caly czas mam swiadomosc ze po weekendzie trza sie za siebie wziac od nowa , ale tez nie chce zycia calego spedzic na odchudzaniu i mysleniu i diecie to nie zdrowe ;/ swoja droga ja tez nie moge sie doczekac 65 :) tez chce tyle wazyc ostatecznie :)