No i zaczął się grudzień. Myślałam, że będzie z górki a tu przecież czas wyrzeczeń.
Po pierwsze postanowiłam nie jeść w ogóle słodyczy, ani żadnych słodkich rarytasów dla podniebienia tak jak ostatnio ma to miejsce w postaci napadowego jedzenia miodu ze słoiczka, czy lodów.
Po drugie - sport. Zimno się zrobiło i tak mi się nie chce wyjść w ten mróz i biegać. Myślałam, że jak się rozbiegam to będzie łatwiej, ale jest coraz trudniej :(
Po trzecie - dużo wcześniej wstawać. Do pracy to już się nagminnie spóźniam, minutka, dwie, trzy... już mnie to wkurza. Wstaje troszkę wcześniej, a i tak do wyjścia się nie mogę wyrobić.
Po czwarte - nauka, zmobilizować się do mgr'a.
Po piąte - eksperymentować z jedzonkiem, tworzyć nowe przepisy, gotować smacznie i zdrowo :)
Po szóste - do świąt jeszcze zrobić kilka oczyszczeń organizmu proponowanych przez dr Tombka :) bo to chyba na mnie sposób, aby trzymać dietę
_____________________________________________________________________
Chłopak nazywa mnie szczypiorkiem. Myślę, że to nie wynika z tego że jestem aż tak chuda, tylko dlatego, że się nie przyzwyczaił do takiego widoku mnie. Zawsze miałam więcej ukochanego ciałka. Chociaż, jedną rzecz mi ujawnił, o której wcześniej mi nie mówił :D Powiedział, że wcześniej miałam ogromne, grube, biurowe :D łydki, a teraz są lepsze. Doceniam :)
Poniedziałek 1.12.2014
8:30 kawa z cynamonem i imbirem i znowu przy kawie napadła mnie ochota na słodkie – i tu znalazł się miód którego wydłubywałam łyżeczką
9:30 twaróg z ogórkiem świeżym, sałatą lodową oraz jogurtem naturalnym
11:00 herbata owocowa + czerwona 0,5 l z cynamonem i imbirem
13:50 kawa z cynamonem i imbirem
15:00 twaróg z ogórkiem świeżym, sałatą lodową oraz jogurtem naturalnym
18:00 zjadłam ponad litr zupy jarzynowej – naprawdę, ze 3 miski
21:00 lody czekoladowe, a co!
Wtorek 2.12.2014
Dzisiejsza waga 63,3. Jak widać teraz się bujam i tak te 63 znika, a za chwilę znowu się pojawia :P już od ponad miesiąca. Z tym miodkiem to przesadzam jak widzę ostatnie dni, więc postanawiam z nim skończyć. Detoks na słodycze w każdej formie do świąt.
8:30 kawa z cynamonem i imbirem
9:20 2 łyżki płatków jęczmiennych, 1 łyżka płatków owsianych – zalałam wodą, odczekałam aż trochę napęczniały, wrzuciłam dodatkowo do mikrofali do zagotowania, dodałam cynamon i łyżeczkę miodu, wymieszałam. Wrzuciłam 5 mandarynek. Wymyślone z tego co miałam w pracy, ale może być.
11:00 herbata owocowa + herbata czerwona 0,5 l z cynamonem i imbirem
13:30 kawałeczek (ok. 1/5) świeżego ogórka z solą i pestkami dyni
15:00 puszka tuńczyka z wody, trochę sałaty lodowej, pół pomidora, pestki dyni, pestki słonecznika, siemię lniane, otręby pszenne
19:00 3 2 duże cebule przesmażyłam na oleju kokosowym do zbrązowienia, dodałam 3 duże pomidory, pokrojone suszone grzyby wcześniej pomoczone 15 min w gorącej wodzie, wodę z grzybów zlałam również do garnka, 10 pomidorów suszonych pokrojonych w paski, świeże zioła: bazylia, szczypiorek, natka pietruszki, rozmaryn, na koniec dodałam 3 woreczki ugotowanej kaszy gryczanej, pieprz, sól, curry, cayenne, kurkumę, na koniec posypałam listkami rukoli, a do tego zajadałam górki kiszone. Żarcie na kilka dni :) chyba że ktoś się przyłączy.... osobiście danie mi smakowało i zapchałam się niedużą porcją :)
23:00 0,5 l herbatki zielonej
Miałam okazję zjeść Twixa ;] kto by nie odmówił? Ale ja odmówiłam, ale jestem z siebie dumna :D
Iść biegać czy nie iść? Oto jest pytanie.
iness7776
2 grudnia 2014, 21:31Ja zawsze jestem w pracy wcześniej. musze mieć czas, żeby przygotować stanowisko. Jutro planuję bieganie :) a co do Ciebie to iść :D
ewcia1988
3 grudnia 2014, 08:58Wczoraj nie udało się bieganie, ale skoro Ty dzisiaj biegasz to ja nie będę gorsza ;)