Mój mentor zaleca jeść jak najmniej. Ograniczenie się do 2 posiłków dziennie. To jeszcze za duże wyzwanie, ale staram się opierać różnym pokusom.
Poniedziałek 3.11.2014.
1. Kawka o 8 rano.
2. ok. 10 zjadłam sałatkę z tuńczyka.
3. O 12 wypiłam mały kefir.
4. o 14 była herbatka (0,5 l) oraz 1 l soku porzeczkowego.
5. ok. 17 pieczona papryka faszerowana mięskiem mielonym, świeżym szpinakiem i kalafiorem, do tego dużo świeżych ziół: szczypiorek, trochę bazylii, natka pietruszki itd. Do tego garść kapusty pekińskiej z cayenne i jogurtem naturalnym. Przyznam że to coś pysznego! Zrobiłyśmy z mamą z 15 takich papryk - a farsz był wymyślony na biegu, nasz własny, amatorski. Polecam!
Niedziela 2.11.2014.
1. Zawsze przed śniadankiem piję czarną kawę lub herbatkę najczęściej smakową. 15 min po wypiciu można jeść :) Moje menu niedzielne miało się tak. Na początek herbatka z łyżeczką miodu i ze skórkami cytryny (zostały mi po zrobieniu soku -skroiłam do słoiczka i posyłałam cukrem).
2. Śniadanie: 3 spore garści mix sałat, tuńczyk w kawałkach w sosie własnym, pół cebuli, duży ogórek kiszony, łyżeczka otrębów, łyżka pestek słonecznika, do tego sosik (mały jogurt naturalny, cayenne, curry).
3. Mała impreza z winkiem i poczęstunkami: ogóreczki w pikantnej zalewie, ogórki w zalewie musztardowej, kaszanka, serek pleśniowy, śledzik.
4. Potem wypiłam dwa piwa :D Zjadłam wczorajszą zupę jarzynkową, a na koniec wypiłam 4 drinki z nowo poznanymi znajomymi.
Nie chwalę się, tylko żalę, bo za bardzo pofolgowałam. Moją karą dzisiejszą był powrót na piechotę z pracy 5 km ;] Doszłam w 50 min. Teraz również za karę również idę biegać...