Przeczytałam dzisiaj horoskop dla siebie na cały 2016 rok. Nie mam w zwyczaju jakoś specjalnie zastanawiać się nad takimi wróżbami czy przepowiedniami, ale ten akurat przeczytałam kilka razy....dlaczego? bo szukam potwierdzenia swoich przemyśleń, że czas na zmiany, może nawet duże, ale potrzebuje zmian, trzeba wyjść ze swojej strefy komfortu na rzecz sięgania po nowe, aby życie inspirowało, nawet kosztem ciężkiej pracy. Na pewno, jak powiedział Einstein, "nie oczekuj lepszych rezultatów, jeśli wciąż robisz to samo". A ja chcę zmian :)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
artosis
9 stycznia 2016, 10:06jakos sie przejadlam Vitaliowym wylewaniem zali i tak ucieklam ,ale pamietnik zostal , bo jednak ile tam lat tu spedzilam :) praca caly czas w trakcie :) taak ja juz jakis czas temu porzucilam strefe komfortu i tak posuwam granice coraz dalej :) mamy na FB grupe w czasie realnym i tam wlasciwie na biezaco wspomagamy reszte i czasu malo na pisanie :)
EwaFit
9 stycznia 2016, 13:07Ty tak :) jesteś bardzo mocną osobą, wiem, że niestraszne są Ci zmiany i wyzwania!
artosis
9 stycznia 2016, 15:32oj akurat za zmianami nie przepadam jakos slabo mi to przychodzi :P pewniej czuje sie w sytuacji znanej mi juz :)
EwaFit
9 stycznia 2016, 19:40ooo, ja to jestem perfekcyjna w utrzymaniu tego co mam....ale czasem trzeba cos zmienić. Popatrz, zycie gna do przodu, każde 5 lat to zmiana vs to co znamy...to męczy takie osoby jak ja, które z założenia trzymają hamulec....więc ta trudno mi go zwolnic, ale wiem, że trzeba, żeby nie zasilać tyły. Wiem, że zawsze bedzie różnica pokoleń, i lubię swoje przyzwyczjenia i swoje pokolenie (ta muzyka lat "80"....:) ) ale zycie wymaga od nas pójscia do przodu, no chyba że ma się setki miliardów w kieszeni...ale to nie mój przypadek...
artosis
10 stycznia 2016, 09:50tak to takie troche wymuszone zmiany :) u mnie wielkie , bo moja mala skonczy 5 lat.Poszla najpierw do przedszkola ,a od wrzesnia ostatniego roku zaczela szkole- to cala masa zmian- nakazow , zakazow i naprawde patrzylam w na to wszystko z przerazeniem.Praca , awans ,silownia ,dom , wszystko trzeba jakos orgarnac ,a zycie zasuwa jak szalone niewiadomo kiedy :Puwielbiam lata 80 te muzyke i wsyztsko co sie z nimi wiaze pomimo ,ze urodzilam sie w 83 to przeciez dobrze wszystko pamietam i naprawde patrze na tamte czasy z nostalgia :)
Agapija
7 stycznia 2016, 20:17Przede wszystkim - wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! :) Horoskopy boję się czytać, bo jak jest coś złego, to od razu jestem niespokojna. Zmiany nie zawsze są złe, tak że jeśli czujesz taką potrzebę, to do boju! A Einstein mądry chłopak był ;) Buziaki!
EwaFit
7 stycznia 2016, 20:45Cześć, jesteś :)Tak czuję potrzebę zmian, chodzi to po mojej głowie, bo taką mam naturę, że potrzebuję zawsze iść do przodu i mieć poczucie rozwoju aby dobrze się czuć...Taki typ ze mnie .... ściskam!
vita69
7 stycznia 2016, 14:27ja często czytam horoskopy juz "po" - raczej żeby sprawdzić czy mówia prawdę :)))))))))))))))))))
EwaFit
7 stycznia 2016, 20:43Heh, i mówią prawdę?
malgoska45
7 stycznia 2016, 10:59Ciesze sie ze Lukrecja w swoich spisach zawarła wszystko co mogłaby Ci napisać .Życie nasze nie kończy się że śmiercią bliskiej nam osoby ,oni są w tym lepszym świecie a my tutaj mamy jeszcze wiele do zrobienia i kochania ,ale żałobę trzeba przeżyć i dać sobie czas pozdrawiam i trzymam kciuki za nadchodzące zmiany i ich realizację:-) :-)
EwaFit
7 stycznia 2016, 20:43Tak, Lukrecja zawarła w wypowiedzi wszystko, czego potrzebowałam i szukałam. I masz całkowitą rację, potrzebujemy czasu na żałobę. Dziekuję za ciepłw słowa
MirandaMarianna
6 stycznia 2016, 22:39Oby ten Nowy Rok przyniósł Ci to czego pragniesz. Zmiany mogą być na lepsze. Powodzenia
EwaFit
6 stycznia 2016, 23:22Dziekuję, potrzebuję realizacji pragnień, ab poczuć wiatr w żaglach, poczuć to, co czują spełnione osoby :) Radości i powodzenia dla Ciebie również!
irena.53
6 stycznia 2016, 21:12Widzę,że jesteś już pokrzepiona ....bo Lukrecja zrobila bardzo dobry, mądry komentarz. Tak...to prawda, znajdź nadzieję I nowe wyzwania, nowy sens...bo tam nie kończy sie . Ci co odchodzą nie sa nieszczęsliwi....tam odnajduja piekno prawdę I milość... I wrócą tutaj...I oczywiście smuca się kiedy bliscy rozpaczają, nie trzeba tego robić bo ranimy ich serca.. Życzę Ci nadziei..... I przesyłam wiele radości.....
EwaFit
6 stycznia 2016, 21:30Dziękuję Irenko :) Tak dzisiejsza wymiana zdąń z Lukrecją jets bardzo pokrzepiająca, zawsze mi się wydawało że sama sobie dam radę, ale przychodza takie chwile, że pokazują, że nie tak do końca dajemy sobie radę. I czas na zmiany, na nowe, nanowe nadzieje, Dziękuję!
lukrecja1000
6 stycznia 2016, 16:20Witaj kobieca intuicja wie najlepiej.Idz za glosem swojego serca...Mysle,ze Twoj tata bardzo by pragna bys znowu czula ,smak zycia...Oplakujesz go w sobie kazdego dnia...To naturalne po taqkiej wielkiej stracie.Ale nadal jestes JEGO ukochana coreczka!Zyj tak jak tego pragniesz pracuj nad zmiana kazdego dnia...rob chociaz maly kroczek do przodu.Ile ja godzin przesiedzialam na cmentarzu i w pustych kosciolach.Bylam w takim transie rozpaczy ,ze zycie przeplywalo obok jakby obojetnie ogladane wiadomosci w tv.Pewnego dnia peklam i plakalam bez konca.....caly dzien i cala noc.Usiadlam do komputera i napisalam prosbe w skrzynkach intebcji do Pana Boga ,Karmelitow Bosych i podswiadomie do Taty.Tata cale zycie mial wielkie uczucia do Szkaplerza Karmelitanskiego.Odszukalam w necie adres internetowy Klasztoru Karmelitow Bosych gdzie w Krzeszowicach jest cudowny obraz Matki Bozej Szkaplerznej....Zawsze tam o 6 rano Karmelici przy tym Obrazie czytaja intencje osob ,ktore szukaja pomocy i wzmocnienia ducha i wiary ,ze ich zycie moze sie odmienic.Mgliscie pamietam tylko ,ze tresc tego co napisalam byla przejmujaco smutna ,byla wolaniem o przywrocenie sensu w zyciu.Moj Tata odszedl ,moj syn sie wyprowadzil a ja czulam si okropnie samotna.Tego dnia cos mnie przywolalo by isc na spacer do lasu,nad wisla jest tam kosciol.Moje nogi jakos same tam poszly.weszlam do kosciola akurat na piekna Msze zaslubin Mlodej Pary.Cichutko czmychnelamza kolumny cocznych korytarzy by nikomu nie przeszkadzac z gosci weselnych.Siedzialoam tam calkowicie ogluszona i tempa z nie wyspania...Wyszlam z kosciola ostatnia.Wracajac podeszlam jeszcze do figurki Matki Boskiej ktora byla wkomponowana w koscielne ogrodzenie .Gdy podeszlam blisko zdziwiona zobaczylam falujacy z wiatrem na JEJ szyji szkaplerz karmelitanski z materialu dokladnie taki w jakim zmarl moj Tata.To nie bylo przewidzenie on tam byl a ja nawet zrobilam zdjecie by przyciagnac zumem to blizej.Figorka byla chroniona zamknieta szyba.Wczesniej gdy tam bywalam tego nie bylo.Poczulam dziwny spokoj ktory splyna na mnie jakas ciepla serdeczna energia ..Tak jak czuje sie gdy ktos uscisnie nam na pocieszenie rece.Wracalam wolno przez las......dluga pusta droga....W oddali zobaczylam postac czlowieka.To byl moj przyszly maz Irek:-))) Gdy po jakims czasie zapytal mnie gdzie pragne wyjechac powiedzialam mu niesmialo ,ze chce pojechac do Karmelitow Bosych do Krzeszowic..On sie zdziwil bo myslal ze powiem o jakims egzotycznym miejscu na ziemi....Po chwili z usmiechem powiedzial masz to jak w Banku w Krzeszowicach sie wychowalem tam moi rodzice mieli swoj rodzinny dom.Pojechalam z nim do Krzeszowic moze 2 miesiace pozniej. Gdy dziekowalam i modlilam sie pod tym cudownym obrazem ,gdy oderwalam juz od NIEJ wzrok pierwsze co zobaczylam pod rama obrazu to byly obraczki slubne...wota dziekczynne jakiegos malzenstwa.W ulamku sekundy rozpoznalam wiadomosc...wiedzialam,ze chlopak ktory przyjechal tu ze mna i siedzi sobie w oddali w lawce zostanie moim mezem.Tak sie stalo po pol roki.Dzis siode szczesliwe zycie z nim:-) Wierze,ze moim losem pokierowal wreszcie Bog z pomoca Szkaplerza Karmelitanskiego i Taty.Kochana te osobista historie opowiadam Ci bo chce bys wiedziala ,ze przychodzi czas w zyciu na zmiany...My to czujemy sercem i intuicja.Jestes jeszcze uwieziona w glebinach rozpaczy...Ale staraj sie od teraz szukac tego swiatla w sobie ,ktore poprowadzi Cie na szczesliwe sciezki zycia.Wierze ,ze i Tobie sie to uda i ze Twoj czas na pozyzywne zmiany nadejda .Co kolwiek nosisz w sobie i jak wielkim jest to bolem szukaj swojej nowej drogi,nowych wyzwan w zyciu i celow.Twoj Tata jest tam w innym wymiarze i czeka bys zaczela znowu czuc pozytywny smak zycia.Zyjesz tu i teraz i to jest Twoj czas ,ktory uplywa kazdego dnia...nie trac go zbyt wiele jesli czujesz potrzebe poszukiwania nowego celu i sensu idz w tym kierunku.Przepraszam,,,,ze sie rozgadalam.Ale kazdy Twoj wpis znajomo odczuwam...Wiem co przeszlas i jak bardzo cierpisz.Jestes kowalem swojego losu ,kuj wiec zelazo puki gorace!Sciskam i pozdrawiam Julita:-)))))Duzo,duzo dobrego Ci zycze!,pa
EwaFit
6 stycznia 2016, 18:53Julita, przeczytałam komentarz wiele razy. I jeszcze nieraz przeczytam. Byłam na stronie sanktuarium Matki Bożej Szkaplerznej, sanktuarium mieści się niedaleko Bielska-B-już potrzebuję tam pojechać również . Po pierwsze dziękuję, że poświęciłaś mi tyle czasu na przelanie uczuć, emocji i Twoich własnych przemyśleń. Po drugie-na Twoje wpisy zawsze czekam, bo bardzo dobrze mnie rozumiesz, też straciłaś tatę ...Po trzecie-Twoj komentarz jest pełen dojrzałości życiowej i wiary w mądrość oraż wiary w to co nieuchwytne, niezauważalne. Dziękuję
lukrecja1000
6 stycznia 2016, 19:33Nie bylam pewna czy dobrze zrobilam piszac o tako sobistej sprawie jak smierc ukochanego rodzica.Ale TY wlasnie dotykasz teraz tego cierpienia i wiem,ze patrzysz na zycie teraz trojwymiarowo...odczuwasz glebiej i mocniej a Twoja wiez z Tata nadal jest mocna...On zyje nadal w Twoich wspomnieniach .Przypomina Ci go teraz tak wiele rzeczy,miejsca wypowiedziane kiedys slowa ,ktore przechowujesz w projektorze swojej pamieci jak skarb.Napisalam Ci o tym miejsu bo wierze gleboko ze ONI obaj gdzies teraz sa...Mowilam ci juz ,ze wielokrotnie silnie odczuwalam niewidzialna i nie slyszalna obecnosc...jakims nie nazwanym zmyslem to czulam...Kiedys zrobilam mojemu Tacie lncuszek srebrny z krzyzykiem zawiesilam na nim tez zlota literke mojego imienia i dalam w urodzinowym prezencie...moj Tata dowiesil tam jeszcze medalik Matki Boskiej szkaplerznej...bo jego wlasnie nosil blisko serca przez cale Powstanie warszawskie i od pierwszego dnia az do kapitulacji w nim walczyl,potem byl w niewoli i zawze go mial przy sobie...Tata mial ciezki zawal i caly czas w szpitalu mu go zdejmowali by srebrny metal nie zaklucal aparatury podtrzymujacej zycie...Widzialam jak rozpaczliwie ostatkiem sil go szukal .Lancuszek lezal obok na stoliku ale o tym wtedy nie wiedzial...Ja nastepnego dnia przebieglam cala Warszawe by znalesc sklep z dewocjonaljami przy koscielnymi.Ale byly wtedy pielgrzymki do Czestochowy i prawie wszystkie sklepiki byly zamkniete.Wkoncu szczesliwa znalazlam...kupilam kilka tych z materialu i zwyklego sznureczka.Ta tkanina to skrawki sutan Braci Karmelitow.Kupilam tez male obrazki Matki Boskiej Szkaplerznej...i rozdalam najbardziej chorym na oddziale kardio chirurgii.Wczesniej w szpitalnej kaplicy poswiecilam.Osoba umierajaca w Szkaplerzu chroniona jest szczegolna laska...jesli oczywiscie wierzy...Czy wiesz ,ze nasz Ojciec Swiety Jan Pawel II tez umieral w tym Szkaplerzu? Wlasciwie pewnie go nie potrzebowal bo byl osoba niezwykla i cudownie dobra...ale kochal ten Szkaplerz nauczony tej milosci jeszcze w domu rodzinnym,gdy nawet nie wiedzial jako chlopiec ze bedzie ksiedzem i bedzie wspinal sie wyzej...Moj Tata potrzebowal go jak powietrza byl zaraz spokojniejszy gdy czul ,ze jest...Ja kilka rzeczy sobie w tym Snktiuarium wymodlilam i jestem pewna ,ze mozna tam otrzymac ten dar pomocy...Nie jestem bardzo pilna katoliczka ale wierze!...i mam swoj prywatny sposob rozmowy z Bogiem....wsrod przyrody miejsc ktore kocham.Ewo jakos nie chce mi sie wierzyc by na cmentarzu konczylo sie wszystko.Dobre serca i umysly maja wielka pozytywna energie .To dobro tak poprostu nie znika jak banka mydlana.Bylam bardzo blisko sercem i uwaga w ostatnich chwilach zycia Taty i odbieralam Jego odejscie dziwnie mistycznie...Potem wydazylo sie sporo jeszcze rzeczy....ktore mocniej potwerdzily moje przypuszczenia.Tam po drugiej stronie granicy zycia jest to cos oczym Ty wiesz i ja i wiele innych osob....Badz silna i kochaj swoje zycie bo mamy je od Boga i naszych rodzicow.Dbaj o siebie i realizuj to wczym czujesz sie na silach i w co wierzysz ,ze warto.Zycie nasze jeszcze sie nie skonczylo...chociasz gdy Oni odeszli tak sie czulysmy...Zycie jest darem i trzeba je pomnazac:-)))dzielic sie radoscia i dobrem z innymi.Rodzice zawsze chca cieszyc sie szczesciem swoich dzieci...wiec zyj tak jak pragniesz ,potrzebujesz i jak cieszyl by sie z tego Twoj Tata-buziaki:-))
EwaFit
6 stycznia 2016, 20:28No i polały się łzy....chyba dotknęłaś sedna tematu, teraz własnie....bo czasem myślałam, że jak tata odszedł, to ja juz też mogę odejśc...potrzeba czasu i spokoju, żeby przezwycięzyć takie myśli, dobrych osób, takich jakich Ty. Jak bardzo Ci dziekuję!!! Mam super rodzinę, męża, dzieci, kochającą mamę, to się liczy. Mimo że fundament się zawalił. Też nie jestem bardzo pilna katoliczką ale wierze!...i cytując Ciebie też "mam swoj prywatny sposob rozmowy z Bogiem", też często wsrób przyrody, nawet na tarasie, a pewien ksiądz mi powiedział, że nawet w czasie mycia naczyń można rozmawiać z Bogiem....A to że tata jest, to wiem, mam wiele doznań świadczących o tym....Tak, trzeba iść dalej. Julita, nie wyobrażasz sobie, jak dzisiaj mi pomogłaś. Bardzo dziękuję, potrzebuję takiego wsparcia , słów, takiego zrozumienia jakiego mi dzisiaj udzieliłaś, mądrego, uduchowionego, ciepłego dodającego otuchy. Dziekuję
lukrecja1000
6 stycznia 2016, 21:05Kiedys po dobre slowo i duchowe wsparcie przychodzilam do Taty ,on byl dla mnie jak kotwica,ktora ratowala mnie czesto w dzikichpelnych furi odmentach nienawisci ludzi ktorzy mnie w dawnych latach krzywdzili.Rozmowy z Tata trzymaly mnie w pionie...Po Jego odejciu bylo tak jakby slonce calkowicie zniknelo z nieba...nastal duchowy mrok..po dzisiejszej rozmowie z Toba czuje ulge ,ze nie wydaje ci sie smieszna w soim rozpamietywaniu...nawet wyjelam olowki i zaczellam rysowac...nie rysowalam juz bardzo dawno...wlsciwie tylko czasem cos nie udolnie probowalam.Moje emocje wplynely na zanik wyobrazni tworczej a do tego reka po wypadku stracila dawna zrecznosc i precyzje...Po Twoim wpisie przypomnialam sobie ze tez powinnam cos robic co rozwija i tez poszukiwac nowych pasji...DZIEKUJE CI za dzisiejsza rozmowe:-)lece do lazienki pomoczyc sie w piance:-)Dobranoc:-))))i czesciej sie usmiechaj,pa buziaki
EwaFit
6 stycznia 2016, 21:20Dobranoc Julita, wszystkiego dobrego :)
Magdalena762013
6 stycznia 2016, 22:24A zobaczcie, ze na dodatek obydwie jestescie zwiazane z Bielsko-Biala:). Julitko- nie znalam calej tej historii z tymi znakami.... Niesamowite.
lukrecja1000
6 stycznia 2016, 22:35Magdus TY tez stracilas niedawno Tate...buziaki
OutOfReach
6 stycznia 2016, 16:12Trzymam kciuki, żeby wszystko poszło po Twojej myśli :)
EwaFit
6 stycznia 2016, 18:45:) dziekuje
Lela6
6 stycznia 2016, 16:01Zmiany są potrzebne by poczuć życie w trochę innym wydaniu. Życzę tego Tobie i sobie :))
EwaFit
6 stycznia 2016, 16:06Tak, przychodzi moment w życiu, że trzeba podjąć decyzję o wyjściu ze strefy komfortu, aby poczuć na nowo wiatr w żaglach, którego dawno nie czułam. Czego własnie sobie i Tobie życzę :)
magnolia90
6 stycznia 2016, 14:38Potrzebujesz zmian po traumie, Twoja rodzina również. Zmiany pomogą Ci, mogą spowodować złagodzenie bólu. Nowe (dobre) - daje jakąś trudno do nazwania siłę, swojego rodzaju radość, zapomnienie o tym, co nas zraniło. Szukaj tego nowego - być może tą drogą znajdziesz spokój. Jestem z Tobą. *-*
EwaFit
6 stycznia 2016, 15:06Juz od jakiegoś czasu rodziła się we mnie myśl, aby zmienić parę rzeczy w życiu, zwłaszcza w pracy...ale czasem trzeba zrezygnować, bo sytuacja nie pozwala, bo są ważniejsze tematy w pracy niż potrzeba zmiany stanowiska. Po śmierci taty, w ogóle nie byłam w stanie dojść do siebie, w zasadzie mało pamiętam, chociaż serce boli okrutnie. Tak, masz rację, że wejście na nowe tory może przynieść dodatkowo też ulgę, ponad fakt, że ja potrzebuję zmian. Dziękuję, że jesteś ze mną :)
dorotamala02
6 stycznia 2016, 14:09Powodzenia w zmianach:)))
EwaFit
6 stycznia 2016, 14:28dziękuję, potrzebuję zmian, dla siebie, dla lepszego samopoczucia,żeby poczuć to samo, co czułam jeszcze całkiem niedawno
Marysiazlota
6 stycznia 2016, 13:35Nowy rok, miesiąc, dzień jest dobrym momentem na zmiany czego Tobie życzę:))) i sobie :)
EwaFit
6 stycznia 2016, 14:24Tak, ostatnie bolesne dni spowodowały że się pogubiłam...zawsze myślałam, że ze mnie to taka siłaczka i wiele mogę, a jednak czasem jakieś wydarzenie/sytuacja może nas powalić......ale muszę iść dalej, ostatnie wolne dni były mi potrzebne, żeby zebrać siły na nowo, dzięki złota Marysiu :)