Zleciał dzionek jakoś tak szybko. Jeszcze się gubię co z czym łączyć, co i ile brać do danego posiłku. Mam nadzieję. że szybko to ogarnę ;)
Wyznaczyłam sobie cel na początek 1900 kcal (wg wszelakich kalkulatorów to takie minimalne minimum obecnie dla mojego organizmu) i niestety ale wczoraj dobiłam do niecałych 1700 kcal.
W sumie nie lubię liczenia kalorii, ale chce wyrobić w sobie nawyk taki, żeby potem wiedzieć już mniej więcej na oko co jeść i w jakiej ilości :]
Myślałam, że pierwszy dzień będzie gorszy, jednak się okazało, że jak chcę to umiem ulegać pokusom! :D brawo ja ;)
angelisia69
27 kwietnia 2016, 10:35dasz rade,dobry pulap obralas a nie odrazu glodowke.Liczenie kcal choc wkurzajace,pozniej wchodzi w nawyk i na oko szacujesz porcje.Zycze powodzenia i szybkiego odnaleznienia w temacie ;-)
EvitaVianne
27 kwietnia 2016, 11:44Dzięki :) od zawsze nieznosze wyliczania jeśli chodzi o jedzenie. Ostatnio nawet swojemu diabetologii powiedziałam, ze nie chce bawić się w WW i WBT:) śmiał się ze mnie Ale powiedzial, ze rozumie ;)
pannacytrynka
27 kwietnia 2016, 09:10Trzymam kciuki za Ciebie! :) Początki zawsze są trudnę a później to już chyba z górki :)
EvitaVianne
27 kwietnia 2016, 09:16Dziękuję :] U mnie do tej pory było cięzko i zaczynać i potem ciągnąć. Może teraz będę miała więcej determinacji ;)