Drugi etap w BCN Tour zaliczony. 13,45 km w ciągu 2 godz 12 min, jestem bardzo zadowolona.
póki co postanowiłam sie nie ważyć do końca miesiąca, ale po ciuszkach widzę, że mnie ubywa. Nie ważę się, bo przy dużej aktywności jest przyrost tkanki mięśniowej, a to ma się ni jak do wagi w porównaniu z tłuszczem.
Dawno mnie tutaj nie było, jednak czas szybko i nieubłagalnie ucieka 🙈
To już dwa miesiące od mojego ostatniego razu, trochę zraziłam się szczerze powiedziawszy, po krytycznych komentarzach do każdego mojego wpisu jednej z Pań i jakoś nie miałam specjalnie ochoty tataj zaglądać, ale... życie toczy się dalej... 🤪
właściwie niewiele się zmienia, kilogramy lecą powoli, ale lecą... aktywność wzrosła ostatnio i nawet po pięciu latach powróciłam do przedsięwzięcia jakim jest BCN Tour (5 lat temu o tym pisałam i wstawiałam zdjęcia)
W tym roku ze względu na Covid jest to zorganizowane w formie Challenge, są dwie kategorie - bieg i nordic walking i w każdej kategorii do wyboru dwie trasy ok 7 km i ok 15 km. My z mężem wybraliśmy nordic walking 15 km. Jesteśmy po pierwszym etapie, który zaczęliśmy feralnie, bo pomyliliśmy trasę w lesie (były dodatkowe oznaczenia do innych zawodów) i zamiast 13,2 zrobiliśmy 18, 3 km 😂😂😂 zatem postanowiliśmy to poprawić. Przy drugim podejściu zrobiliśmy 13,2 km w czasie 2 godz 13 min z czego właściwie jestem zadowolona.💪
Teraz szykujemy się do drugiego etapu (są 4 etapy każdy w innym miejscu, wszystkie nad jeziorem Neuchatel) i jak to w Szwajcarii góry więc jest to jakiś stopień trudności, przynajmniej dla mnie, bo w podejściach pod górę nie jestem najmocniejsza, choć trenuję i idzie mi coraz lepiej, tak więc w przyszłą sobotę stawiam czoła wyzwaniu, kolejne ok 15 km
Dołączam kilka fotek z pierwszego etapu (18, 3 km)
Trochę trudny dla mnie czas, bo praca pochłania mnie bez reszty, ale jakoś udaje mi się pilnować. Staram się i efekty są nawet zadowalające. Co prawda w tym tygodniu na wadze nie ubyło nic, natomiast w cm owszem i to mnie cieszy.
Mało aktywności ostatnio w tygodniu, staram się nadrabiać w weekend. Wczoraj 5 km Nordic Walking w górzystym terenie to nie jest źle.
Dzisiaj wybraliśmy się w góry połazić po śniegu, spacer wyczerpujący fizycznie, natomiast psychicznie mega !!! Widoki obłędne !!!!!
Jak wszyscy, jestem zmęczona już tym Covidem i tym co się dzieje w związku z tym na świecie. Mam bilet na wyjazd do PL i martwię się, że nie dojdzie do skutku, a nie byłam już ponad rok i tęsknię bardzo ☹
Już minął miesiąć od czasu jak się ostro wzięłam za siebia i efekty przechodzą moje oczekiwania.
Dzisiaj porównałam zdjęcia sprzed miesiąca i dzisiejsze i złapałam się za głowę 🙉
Na wadze ubywa powoli i to mnie cieszy (ostatnio -0,3 kg), ale w obwodach też się zmniejsza, jednak liczenie kalorii , ćwiczenia z Chodakowską,
od czasu do czasu nordic walking dają efekty.
Nie podjadam co jest naważniejsze i jem właściwie tylko w oknie żywieniowym od 9-tej do 18-tej co 3 godz posiłek. Jak mam ochotę na słodkie, jem kawałek gorzkiej czekolady. Zdarza się, że wpadnie mi od czasu do czasu, jakiś croisant 🥐 w pracy, przyniesiony przez koleżanki, ale jem rozsądnie np pół.
To wszysto działa !!!!! Jestem cała happy i zmotywowana do dalszego działania 💪
Długo to trwało zanim wszystko dobrze zrozumiałam, jem wszystko i chudnę 🙃🙃🙃
ponieważ w tygodniu pochłonięta pracą nie mam czasu na pisanie, raz w tygodniu, właśnie w weekend robię sobie rachunek sumienia i podsumowanie minionych dni 😉
Póki co nie odpuszczam, w dalszym ciągu liczę kalorie, uważam co jem i satram się rozsądnie dobierać składniki. Nie jem dokładnie wg jadłospisu Vitalijkowego, ale wzoruję się na nim, co mi bardzo pomaga.
Dorzuciłam sobie ćwiczenia z Ewą Chodakowską, a w wolnym czasie nordic walking i już przymierzam się do roweru
W piątek minus 0,5 kg na wadze, uznałam jako sukces, podniosłam kaloryczność troszeczkę, żeby chudnąć powoli, a skutecznie i takie 0,5 kg, bardzo mnie zadowala, ale zobaczę dalej, bo z moją wagą tak bywa ciągle, że ubywa, a potem rośnie i tak w kółko 🙉
Dzisiaj za mną 7, 73 km, w słońcu przy pięknym ptasim koncercie w lesie, ale jednak chłodno jest jeszcze, jakby nie było -5, -6 stopni to takie trochę brrr 🙊
Piękny weekend, słońce, 14 stopni ciepła, a jeszcze w ubiegłą niedzielę wędrowałam po górach na rakietach śnieżnych przy temperaturze -7 🙈
Dzisiaj aktywnie, 15,33 km Nordic Walking, zasłużyliśmy na steaka wołowego, oczywiście bez tłuszczu, pieczony na kamieniu + surówki i zasłużona lampka wina yummm 🙊
Od jutra w planie ćwiczenia z Chodakowską, aby ujędrnić ciało, wzmocnić mięśnie.
tak, to stara prawda, wytrwałość popołaca, mnie zawzięcie i wytrwłość odpłaciła spadkiem wagi yesss 💪
Jakże bylam załamana tydzień temu kiedy to moja waga zamiast spadku, pokazała mi 1,1 kg więcej , miałam ochotę rzucić to wszystko i nie zawracać sobie głowy. Jednak zawzięłam się, pomogło mi to, że za dwa później było 0,5 kg mniej 🤪
Dalej jem zgodnie z planem, liczę kalorie, nordic walking na ile to możliwe 3-4 razy w tyg. po pracy 4-5 km, czasami poćwiczę na orbitreku, a w weekend jak zwykle planuję coś dłuższego.
Dzisiaj rano waga pokazała mi 1 kg spadku, to mój sukces, poza tym w obwodach mniej i to mnie bardzo mobilizuje.
Mam problemy z metabolizmem i tu pewnie przyczyna wahań wagi, ale zwiększyłam ilość błonnika, codziennie zajadam się owsianką i chyba idzie w dobrym kierunku.
Od przyszłego tygodnia planuję dorzucić ćwiczenia na brzuch, pośladki i uda tak po 20 min dziennie, zawsze to coś.