... weszłam na wagę. I wow! Wskazała 82,9 :)
Mój partner wraca jutro rano :) Przywitam go 5,9 kg lżejsza :) Super :) Najbardziej się boję jednak tego, że nie będę już tak konsekwentna z ćwiczeniami... Podczas jego nieobecność ćwiczyłam codziennie, wszędzie chodziłam pieszo, a wnętrze lodówki wyglądało wzorowo. Co prawda czuję wewnętrzną potrzebę zmiany, ale ... wiem, że teraz będzie trudniej...
Bardzo się cieszę regularnie odnotowywanych spadków. Jednak czuje strach, ze to się w końcu skończy, że dopadnie mnie demobilizacyjny zastój, że się zniechęcę... Cieszę się bardzo, że w końcu się za siebie wzięłam, że czuję motywację, że stawiam na sport przede wszystkim, ale tak bardzo się boję, że będzie jak zawsze- tyle razy już zaczynałam, tyle sobie obiecywałam...
Niecierpliwie czekam na siódemkę z przodu, zawsze jakaś widoczna zmiana :p
mniejznaczylepiej
6 marca 2016, 15:21świetnie ci idzie, trzymaj tak dalej i się nie poddawaj :)
evelevee
6 marca 2016, 15:33Dzięki za mile słowa :)
LittleCaT
6 marca 2016, 10:42Juz wraca, jak milo. Moj pojechal na 2 miesiace, dopiero tydzien minął:( ja wolalam jak byl jakos konsekwentniej wtedy cwiczylam....:(
evelevee
6 marca 2016, 12:07U mnie jego obecność powoduje więcej pokus :)
LittleCaT
6 marca 2016, 10:40Komentarz został usunięty
roogirl
5 marca 2016, 22:53Będzie dobrze, powodzenia z mężem, bo na pewno się ucieszy :)
evelevee
5 marca 2016, 23:02Mam nadzieję :) Dzięki!