Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
3 m-ce do trzydziestki/ walczyć czy zaakceptować?
ratunku!

Czasu ostatnio brakuje mi dosłownie na wszystko. wczoraj zabrałam się z wielkie porządki, bo już nie mogłam patrzeć na to co się dookoła mnie dzieje. Nie, nie... To nie ćwiczenia zabrały mi czas ( a szkoda).... Co prawda conajmniej 2 h w tygodniu poświęcałam na aktywność, ale jeśli chodzi o mój plan żywieniowy to żal pupę ściska... A miało być tak pięknie... Miałam konsekwentnie dążyć do uzyskania szczuplejszej sylwetki, a tu jak na razie motywacyjne lenistwo i zapału brak... urodziny zbliżają sie wielkimi krokami, tak bardzo chciałabym czuć sie dobrze w swoim ciele wkraczając w kolejna dekadę życia, a najprawdopodobniej będzie jak zawsze.

MARNOSĆ NAD MARNOŚCIAMI I WSZYSTKO MARNOŚĆ.

Nie mogę wskrzesić w sobie zapału do działań. I nachodzi mnie taka myśl- a może to wszystko nie ma sensu i czas zaakceptować siebie taka jaka jestem? Z ciuchami w sklepach juz nie ma problemu, mogę sie ładnie ubrać i nie nosić "worków". Mozna wygladać ładnie mimo większego rozmairu. Z gęby też źle nie wyglądam, więc może w tę stronę warto uderzyć? Przynajmniej skończyłabym z wiecznymi wyrzutami sumienia, niezadowoleniem czy złością...Całe życie sie odchudzam bądż myślę o odchudzaniu, nigdy nie byłam szczupła ( w sumie nawet nie chce być szczupła, chcę wygladać w miarę normalnie) to może czas to  w końcu zaakceptować? Bo skończę jako wiecznie niezadowolona trzydziecha, potem czterdziecha itd, itp...

Nawet pisząc to co piszę zżarłam paczkę orzeszków w czekoladzie.... Ach,  a  przecież nie jestem głupia! Jestem wykształconą prawie 30 latka, która z premedytacja zażera stresy, smutki... W tym przypadku to już nie zwykłe argumenty, a argumenty sinej reki sa w stanie do mnie przemówić. Kilka kopów w tyłek na otrzeźwienie. I raz łbem o ścianę. Może pomoże.

A tak z innej bajki- kupiłam sobie blender i przygotowuję koktajle. Na razie takie łatwe typu truskawki plus kefir czy wszelkie inne owoce. Czy macie może jakieś fajne , ciekawe przepisy? Jak tak to proszę o jakies pomysły:)

PS. Ponarzekałam tak, że aż ogarnęła mnie chęć na przejażdżke rowerem :) A więc i narzekanie może być motywujące? W takim razie będę narzekać czesciej. Wybaczcie.

  • Niecierpliwa1980

    Niecierpliwa1980

    17 czerwca 2014, 18:09

    Ooo-też zasadzam się na blender lub sokownik. Ponoć seler naciowy do spółki z owocami jest rewelacyjną dawką energii i witamin :-) Nie złość się na siebie-sama określ jaka "norma" jest w sam raz dla ciebie i działaj,bądź zaakceptuj siebie. Masz rację-nie ma co się wpędzać w bycie wiecznie złą i niezadowoloną :-) Trzeba się cieszyć życiem i tym ,co dobrego nas spotyka.

  • Mycha1805

    Mycha1805

    16 czerwca 2014, 22:38

    Ja uwielbiam koktail z banana, jagod i jogurtu naturalnego :) meeega pyszny i sycacy :) mam podobny wiek i problem, ktorego nie potrafie okielznac, wiec jest nas co najmniej dwie :) kup sobie cos ladnego, a na pewno humorek Ci sie poprawi :) buzka :*

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.