Trzymam się nadal dzielnie- 2 tygodnie bez słodkości w ogóle nie zrobiły na mnie wrażenia :) Dziś chciałam się wybrać na ćwiczenia, ale w końcu nie poszłam- po trochu dlategego, że nadal boli mnie ręka, troche mi sie nie chciało przez tą wichurę za oknem i summa summarum zostałam dłużej w pracy o ponad dwie godziny... Po powrocie zmierzyłam sobie ciśnienie- 102/60...Czyli już wiem dlaczego taka zdechła byłam... Ale uroczyście przysięgam, że jutro ćwiczenia zaliczę :)
Weekend minął w okamgnieniu - prawdę mówiąc nie czuję się nic a nic wypoczeta. W sobotę pojechałam do Pepco po baleriny za 9,90 :P no a resztę dnia spedziłam z moja mamą na SOR-ze... Na szczęście po 7 godzinach trzymania nas tam około 22,00 wróciłyśmy do domu... W niedzielę wstałam o 6.00- jakoś spać nie mogłam... i tak cały dzień spędziłam na nogach...
Dzi jak wcześniej wspomniałam miałam dużo pracy. A na dodatek wciąż czułam się głodna! Udało mi się nie ulec pokusie więc tylko podgryzałam słonecznik w chwilach największego załamania :)
Dziś spędzam wieczór sama i zaraz lecę do łózka z nadzieja, ze szybciutko zasnę...
Ankrzys
18 marca 2014, 19:28Nie poddajemy się atakom głodu. Odpocznij i jutro walczymy dalej!
JestemPiekna07
18 marca 2014, 05:09hej, zazwyczaj mi sie udaje :) ale nie zawsze, casami nie mam sily wstac o 4, lub w ciagu dnia padam na 15 -20 minut