Wykąpana, wybalsamowana, popijam sobie zieloną herbatkę czekam aż pralka przestanie prać i zaraz potem zabieram się za Woodiego Allena (eee, znaczy nie dosłownie ;)
Dziś znów sobie poćwiczyłam (jak kiedyś mogło mi to nie sprawiać radości?) i znów wyruszyłam na rower. I tak sobie jechałam i wdychałam świeże, morskie, osiemnastostopniowe (!) powietrze... Dziś w pracy oczywiście zabalowałam znów dwie godziny dłużej, więc trochę ruchu dziś na powietrzu było dla mnie jak zbawienie! I tak sobie patrzałam na to morze, na ten piasek, na te kutry rybackie i tak sobie pomyślałam- jaka ta nasza Polska ładna. Bo i góry i morze i jeziora i lasy...
Cocowee
16 kwietnia 2013, 21:58Nieziemsko... Ale Ci zazdroszczę tych fal...
anuszka1981
16 kwietnia 2013, 21:21jak Ci zazdroszczę tych plaż i szumu morza... ehh :)