Obiecałałam sobie dziś, że conajmniej do 12 nie ruszę się z łóżka, i w sumie prawie mi się to udaje, choć w międzyczasie kilka rzeczy udało mi się zrobić, więc to takie leniuchowanie na 100% nie jest :) No ale cóż- pranie czeka, naczynia do zmycia czekają i wiele innych podobnych zajęć wytrwale czeka,a mi się tak nic nie chce...
Ale po dwóch kolejnych tygodniach zaobserwowałam spadek wagi o kilogram. Wiem, że nie jest to żaden spektakularny sukces, ale ja się i tak z tego cieszę, tym bardziej, że pofolgowałam sobie przez ostatni tydzień-perspektywa postu i całkowitego zrezygnowania ze słodyczy i alkoholu spowodowały, że hucznie żeganam się z nimi, choć oczywiście w granicach rozsądku :) Więc jeszcze tylko dziś ostatkowa impreza, i byle do środy i 46 dniowy okres postu! Oby jak najszybciej ;) Dziś jeszcze przed imprezą pospalam trochę kalorii sprzątając, ach szkoda, że jeszcze tyle do wypłaty, bo chętnie kupiłabym sobie karnecik na fitness,lub choćby ten śnieg stopniał, to przynajmniej rowerek bym wyciągnęła :) Hehe, jak dobrze pójdzie to za dwa tygodnie kolejny spadek wagi. Trochę to wkurza, ale nie dam się :)
Ponadto pierwszy raz będą na diecie mam takie ładne paznokcie! Nawet powiedziałabym, że ładniejsze niż wcześniej. Regularne stosowanie witamin jednak popłaca!
Miłego weekendu vitalijki :)