Otóż tak: na aerobik chodzę, postanowień dotrzymuję i jest ok. Czuję się dobrze, nawet tak więcej energii mam w sobie. Niestety w innej sferze mojego życia porażka, ale tego opowiadać nie będę, bo zalamka się powiększy,a i tak już mam dość. Ech, zawsze coś... Czy nie może być chociaż kilka dni w życiu bez jakiegoś kłopotu? bez stresu? bez przemyśleń? Kurcze, przygnębia mnie już to wszystko...
Zaś jeśli chodzi o odchudzanie to nie poddaje się, stres ściska mi żołądek, więc i jem mniej. Nawet jakiegoś kłopotu wiekszego mi to nie sprawie, ale cóż, ledwo ponad tydzień trwam w swoich postanowieniach, więc nie chwalmy dnia przed zachodem słońca :)Ach, to ten październikowy wyjazd mnie tak mobilizuje :) jeszcze tylko miesiąc i parę dni ... Grunt, że jest motywacja :) A nuż tym razem się uda... a więc zaraz pakuję butki, wodę i dresik i lecę na pilates :)
Pozdrawiam :)
malinkaa19
23 sierpnia 2011, 19:23Życzę Ci powodzenia :) Jesteśmy na tej samej drodze :)))