Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
sierpień (lato czy już jesień?)

Co u mnie słychac łatwo prześledzić na pasku wagi.

Otóż przytyło mi się. Rzekłabym nawet: spuchło mi się. Nie mam siły, więc brak wolnego czasu i zmęczenie rekompensuję sobie wszelkiego rodzaju "poprawiaczami humoru". To już czwarty miesiąc jak pracuję siedem dni w tygodniu. Ani jednego dnia wolnego od 30 kwietnia. Czasem już mam dość, ale cóż innego zrobić, jesli nadal będę przejmować się problemami innych, jesli dalej będe brała do siebie nie swoje smutki... Odpoczynek dopero w październiku, jeśli dożyję to... witajcie góry, kochane góry :) Z jednej strony czuję się już tak padnieta, że boję się, że swój urlop prześpię. Z drugiej strony-mam w sobie taki wewnętrzny wkur..., że wydaje mi się, ze całą grań Tatr przebięgnę, aby tylko wyładować ten stres. Pożyjemy (o ile dożyjemy) i zobaczymy... Od poniedziałku chce zapisać się na fitness, bo już naprawdę dość mam siebie. Trochę na myśl nasuwa mi się tytuł filmu "Czyż nie dobija się koni"...? Najwyżej wywiozą mnie z salki fitness karetką. Bo zrozumieć tego nie mogę, zapierniczam na wysokich obrotach non stop, a tak jak już wcześniej wspomniałam- puchnę!!!! Ale skoro moje życie osobiste przesunęło sie do godzin wieczornych - czyli obiad, winko i podgryzacze, to w sumie się nie dziwię. Ale kurka wodna- ile tak można? Przecież nie jem więcej! To czemu waga wskazuje coś zupełnie innego! Żeby schudnąć, to naprawdę muszę ograniczyć się do minimum, czyli 1000 kcal w porywach. Ale na to ile mam zajęć to nie daję rady.W głowie mi się kręci, dopada mnie zmęczenie, a przecież na to nie mogę sobie pozwolic. Denerwuje mnie to i zniechęca do wszystkiego. A tu spodnie przyciasnawe, a tu bluzka się brzydko opina, Dodatkow jestem blada jak śmierć bo słońca to prawie w ogóle nie widzę.

Nic tylko usiąść i płakać. A takie miałam postanowienie by schudnąć do paździrnika, aby ciut lżejsza sobie chodzić po górach, a tu nic, kolejne kilogramuchy-wstręciuchy do dźwigania. Ach, na nic to wszystko... 

  • prinkaminka

    prinkaminka

    11 sierpnia 2011, 21:31

    jeszcze masz czas wszystko nadrobić ;) zrzucisz nawet 4kg i bedziesz czuła się lepiej- wiem po sobie :) ale coś za coś, trzeba troche ruchu i dietki , według mnie nie musisz sie ograniczać do minimum tylko jesc 5posilkow dziennie regularnie-rowniez i w pracy , wtedy nie bedziesz obiadala sie na noc. a to jest najgorsze

  • Catherine92

    Catherine92

    11 sierpnia 2011, 20:21

    Życzę powodzenia, aby wszystko zaczęło się układać i kilogramy same uciekały :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.