Odczuwam pernamentne zmęczenie. Dalej ciągnę pracę siedem dni w tygodniu. Czasem czuję jakbym była w ciągłym półśnie, chociaż w pracy daję z siebie 200% Ale... oczyszczające organizm ziółka działają super, mam ładniejsze paznokietki i ładniejszą buzię (znaczy cerę :) ). Ponadto dziś byłam u fryzjera, więc jest jeszcze lepiej :) Tylko to zmęczenie... Ale w sumie nie ma co narzekać, co mnie nie zabije to mnie wzmocni. Niestety, mimo pełnych obrotów jakie osiągam to moja waga nic, ani drgnie. Trochę mnie wściekłość ogarnia czasami, ale z drugiej strony, brak czasu za dnia, odbijam sobie wieczorami. I ostatnio zamówiłam sobie pizze jako nagrodę za ciężką pracę itd i tu niestety popełniam bład. Ale przyznać muszę, daaawno nie jadłam pizzy, więc ta mi smakowała wybornie :) Z jednej strony odczuwam przyjemność, bo ostatnio mało radości u mnie, a z drugiej wyrzuty sumienia, że w sumie pomidory też są smaczne, a ja tu z tą pizzą wyskakuję... Zresztą- kurcze- jedna pizza ( a właściwe pół) to chyba nie aż taki grzech?? Coż, winny się tłumaczy...
Brnę jednak dalej do przodu, i tak trzymam się dobrze. Na słodycze chęci nie mam, napojów gazowanych nie piję, więc chyba jest ok?
PS. Ten upalny czerwiec mnie wykończy. Nie spodziewałam się, ze to powiem, ale... chcę już jesieni :) Tak pięknie jest jesienią :)