Trzymam się na razie. Dobrze, ze jest post, to przynajmniej motywuje mnie by utrzymać postanowienia :) W końcu jest piątek, padam dziś z nóg, ale pocieszająca jest myśl, że jutro się wyśpię. I jeszcze ta pogoda! Poza tym jest ok, mialam kłopot taki nawet, nawet, ale wszystko się wyprostowało i po czterech tygodniach niepewności odczuwam błogi spokój! I w końcu mi lekko na serduszku! Za tydzień mam urlop i cóż... znowu góry :) TRasy mam już rozpisane co, jak, gdzie i kiedy :) Zasłużony odpoczynek, choć mega aktywny przede mną :)
A jeśli chodzi o odchudzanie, to jakoś idzie powoli do przodu. Jedzenie ograniczone, połowę drogi z pracy wracam pieszo, wlewam w siebię duuużo wody i nie waże się, bo wiem, ze napewno jeszcze nic mi nie ubyło, bo w moim przypadku to naprawdę długo trwa...
Najbardziej nie lubię sobie tego, ze tak łatwo się poddaję. Że nie potrafie długo wytrzymać na diecie, ze jak waga stoi w miejscu to moja motywacja osiaga poziom zerowy, że nawet miesiąca nie potrafię wytrwać. a potem narzekam, nie mogę na siebie patrzeć, wkurzam się na siebie. I za każdym razem powtarzam, ze teraz będzie inaczej, a potem i tak robie swoje... Ale jak się zmienić? Jak wypracować w sobie silną wolę? Jak wytrwale dążyć do celu i nie rezygnować? Jak podtrzymywac motywację?Jak wytrwać w postanowieniu?
Ciężko mi czasem sama z sobą.