Wróciłam. Wróciłam znów do pisania w tym miejscu. Cóż to oznacza? Że znów przytyłam i znów zrzucam :)No bo cóż, wiosna znów idzie, jak co roku, i znów przyglądam się sobie baczniejszym wzrokiem.
Ogólnie to u mnie wszystko dobrze, grzechem byłoby narzekać, choć jak wiadomo możnaby kilka rzeczy poprawić :) Ach, natura ludzka jest jednak paskudna, zawsze chce się więcej...
Nie powiem, ze nie dostałam znów pare razy po glowie w ostatnim czasie, nie powiem, ze kilka razy byłam pewna, ze moje włosy staną się siwe w ciągu jednej nocy, ale jest ok :)
Oddałam ostatnio większość swoich ubrań w które się nie mieszczę, a które trzymałam z nadzieją, ze może kiedyś... Po co mam sobie zawalać szafy. Szafy opustoszały, teraz wyboru nie mam zbyt wielkiego. Mam nadzieję, ze jednak wiosną coś zrzucę i wtedy może zaopatrzę się w jakieś nowe ubranka. Cały czas mam tą nadzieję, ze coś w sobie zmienię. Wiosna, znów postanowienia, znów zaczynam od początku, znów staram się jakoś wrócić do życia. Z tym naprawdę jest mi czasem ciężko, chętnie kopnęłabym się w d... za ten brak silnej woli, ze nie umiem realizować swoich postanowień. Nie, nie chodzi o to, bym iała rozmiary idealne, chodzi mi tylko o to bym dobrze czuła się we własnym ciele, bym miała chęć do wszystkiego, by nie dopadało mnie tak szybko zmęczenie, chce się tylko lepiej czuć. W zdrowym ciele zdrowy duch podobno. A nie umiem, nie umiem przebrnąć przez to, nie znosze swojej niecierpliwości, jestem zła na siebie, ze nzów zaczynam, ze znów mam postanowienia...
Zobaczymy jak tym razem pójdzie, może choć trochę się uda...