Tyle ważą babcine kurczaczki z tłuszczykiem, kiełbaski, sałatki warzywne z majonezem, serniczki, jabłeczniczki...
Dobra, kończę tą wymieniankę, bo na samą myśl robi mi się słabo... ;) No ale tak to jest. Nie można od babci wymagać, że zaserwuje mi łososia pieczonego w folii z dzikim ryżem, a do tego brokuł!
Chociaż było pysznie i nie żałuję, to jednak cały mój przewód pokarmowy się przez te parę dni rozregulował totalnie. Coś niesamowitego. Czułam się cały czas jakaś taka wielka i spuchnięta i brakowało mi ruchu... Chyba polubiłam jednak bieganie, bo siedząc przy stole i objadając się cukierkami myślałam o tym, jak to sobie po powrocie do Cottbusowa pójdę pobiegać i jak to sobie z radością wrócę do mojego zdrowego trybu życia. ;)
No i spełniłam swoją obietnicę daną sobie miesiąc temu. Wymyśliłam sobie, że jak miesiąc uda mi się biegać, to podaruję sobie buty do biegania. Jak obiecałam, tak też zrobiłam! Co prawda najtańszy model z Decathlonu, no ale jednak cudownie miękkie i lekkie są te butki. W bonusie kupiłam sobie jeszcze za 20 zł opaskę na uszy, coby nie marznąć i nie mieć wymówki, że przecież jak tak zimno, to nie można biegać. :P
Z miłych rzeczy jeszcze, to moja mama, która zwykle ma w dupie mój wygląd, chyba, że wyglądam gorzej od niej, bo z racji jedynie 20 lat różnicy między nami zwykła rywalizować ze mną i moją siostrą w kwestii wyglądu, tym razem zaskoczyła mnie stwierdzeniem, że chyba schudłam i w ogóle sylwetka mi się tak jakby zmieniła i wcięcie w pasie mi się zrobiło... Aaaaaaa! :) Miód na moje uszy!
Tak więc... Trzymajcie kciuki za mnie, a ja trzymam za Was!
MickeyMouse.
3 listopada 2013, 22:37Świetny tytuł - uśmiałam się nieźle. ; ))) Powiem Ci, że mnie także 'żarłoczny weekend' potrafi rozregulować, ale co tam. Lecimy dalej z dietkowaniem! Trzymaj sie cieplutko! ; *