Kochani!
Wróciłam na Vitalię!
Tak-
po moim ostatnim sukcesie
(niewtajemniczonym wyjaśnię:
schudłam w ciągu 3 miesięcy z ponad 68 kg do 57)
znowu ciut przytyłam.
Nie ma jednak tragedii.
Ostatnio odchudzałam się w sierpniu ubiegłego roku.
Od tego czasu udawało mi się ważyć cały czas
tak w granicach 58.5-59.
Jednak ostatnio miałam jakiegoś chwilowego doła,
dużo też siedzę w pracy,
mało się ruszam,
na basen nie chodzę już wcale,
więc się zasiedziałam,
no i te moje nastroje....
Jestem cały czas na hormonalnej huśtawce.
Z tego wszystkiego zaczęłam jeść,
skręcając w bardzo złe nawyki żywieniowe-
makarony, ziemniaki,
jedzenie po 22....
Czułam się FATALNIE!
Ten apetyt na wszystko ciągnął się ze 2-3 tygodnie.
I tyle wystarczyło,
abym poczuła, że ubrania zaczynają mi krępować ruchy.
Takie głupie uczucie-
kiedy bluzka, sukienka
niebezpiecznie i dyskomfortowo dolegają do ciała...
I czuje się to cały dzień...
Myślałam, że zwariuję!!!
I to był dla mnie sygnał, jak czerwona lampka w głowie:
STOP.
Doszłam z wagą do 61 kg.
A przecież obiecywałam sobie,
że na mojej wadze ZAWSZE z przodu będzie jakaś piątka!
No i Moi Drodzy,
pochwalę się,
że ją odzyskałam!
Tak, w ciągu trzech dni.
Dziś już na wadze 59.6.
Ale wzięłam się za siebie!
To znaczy wróciłam natychmiast do mojego ulubionego
pieczywa PEŁNOZIARNISTEGO Wasa 3 zboża.
Jest pyszne, sycące ( wbrew pozorom)
i baaardzo je lubię.
Do tego korzystam dalej ze swojej stretegii-
czyli unikam węglowodanów poza porządnym śniadaniem,
to taka moja wersja Dukana,
ale ZDROWA i optymalna dla mnie:
jem warzywa, ciemne pieczywo.
i dużo nabiału ( bo uwielbiam!).
Moje posiłki na dziś zaplanowałam tak:
1.kawa z mlekiem z kosteczką cukru
2.trzy kromeczki wasa 3 ziarna
3. serek waniliowy z Garwolina ( pyszny! mój ulubiony! )
To było moje śniadanie.
Miało koło 500 kalorii
( policzyłam specjalnym programem, którego tu mi nie wolno reklamować )
W kolejce czekają:
Ser solankowy z pomidorami i bazylią PATROS z Hochlandu
i serek wiejski z Włoszczowy.
Planuję pić dużo zielonej herbaty ( bez cukru, herbat nigdy nie słodzę ).
Mogę mieć wieczorem jakiś kryzys,
ale postaram się przetrwać...
Zresztą,
jest ogromna różnica między zjedzeniem 1000 kalorii
z węglowodanów lub z białka.
Białko syci na dłużej.
W mojej dzisiejszej diecie nieznacznie przeważają białka,
potem tłuszcze i węglowodany.
Jestem zadowolona z kompozycji i proporcji.
Oby do wieczora!
Pozdrawiam wszystkich znajomych i nieznajomych.
Co tam nowego u Was?
Piszcie!
Serdeczności,
Wasza Esthere!!!
Wróciłam na Vitalię!
Tak-
po moim ostatnim sukcesie
(niewtajemniczonym wyjaśnię:
schudłam w ciągu 3 miesięcy z ponad 68 kg do 57)
znowu ciut przytyłam.
Nie ma jednak tragedii.
Ostatnio odchudzałam się w sierpniu ubiegłego roku.
Od tego czasu udawało mi się ważyć cały czas
tak w granicach 58.5-59.
Jednak ostatnio miałam jakiegoś chwilowego doła,
dużo też siedzę w pracy,
mało się ruszam,
na basen nie chodzę już wcale,
więc się zasiedziałam,
no i te moje nastroje....
Jestem cały czas na hormonalnej huśtawce.
Z tego wszystkiego zaczęłam jeść,
skręcając w bardzo złe nawyki żywieniowe-
makarony, ziemniaki,
jedzenie po 22....
Czułam się FATALNIE!
Ten apetyt na wszystko ciągnął się ze 2-3 tygodnie.
I tyle wystarczyło,
abym poczuła, że ubrania zaczynają mi krępować ruchy.
Takie głupie uczucie-
kiedy bluzka, sukienka
niebezpiecznie i dyskomfortowo dolegają do ciała...
I czuje się to cały dzień...
Myślałam, że zwariuję!!!
I to był dla mnie sygnał, jak czerwona lampka w głowie:
STOP.
Doszłam z wagą do 61 kg.
A przecież obiecywałam sobie,
że na mojej wadze ZAWSZE z przodu będzie jakaś piątka!
No i Moi Drodzy,
pochwalę się,
że ją odzyskałam!
Tak, w ciągu trzech dni.
Dziś już na wadze 59.6.
Ale wzięłam się za siebie!
To znaczy wróciłam natychmiast do mojego ulubionego
pieczywa PEŁNOZIARNISTEGO Wasa 3 zboża.
Jest pyszne, sycące ( wbrew pozorom)
i baaardzo je lubię.
Do tego korzystam dalej ze swojej stretegii-
czyli unikam węglowodanów poza porządnym śniadaniem,
to taka moja wersja Dukana,
ale ZDROWA i optymalna dla mnie:
jem warzywa, ciemne pieczywo.
i dużo nabiału ( bo uwielbiam!).
Moje posiłki na dziś zaplanowałam tak:
1.kawa z mlekiem z kosteczką cukru
2.trzy kromeczki wasa 3 ziarna
3. serek waniliowy z Garwolina ( pyszny! mój ulubiony! )
To było moje śniadanie.
Miało koło 500 kalorii
( policzyłam specjalnym programem, którego tu mi nie wolno reklamować )
W kolejce czekają:
Ser solankowy z pomidorami i bazylią PATROS z Hochlandu
i serek wiejski z Włoszczowy.
Planuję pić dużo zielonej herbaty ( bez cukru, herbat nigdy nie słodzę ).
Mogę mieć wieczorem jakiś kryzys,
ale postaram się przetrwać...
Zresztą,
jest ogromna różnica między zjedzeniem 1000 kalorii
z węglowodanów lub z białka.
Białko syci na dłużej.
W mojej dzisiejszej diecie nieznacznie przeważają białka,
potem tłuszcze i węglowodany.
Jestem zadowolona z kompozycji i proporcji.
Oby do wieczora!
Pozdrawiam wszystkich znajomych i nieznajomych.
Co tam nowego u Was?
Piszcie!
Serdeczności,
Wasza Esthere!!!
ewelina0107
7 czerwca 2011, 15:59Życzę powodzenia we wracaniu na właściwe ścieżki. Czy mogłabym prosić o ten niereklamowany program na prv? Będę wdzięczna. Dzięki