10 dni w górach..., min. 7 godzin łażenia po nich.... dzień w dzień..., a efekty?
68,3
jak to możliwe?
przed urlopem było już 66,5!!
ja chyba nigdy nie schudnę, skoro nawet takie wyprawy mi nie pomagają...
jak jadłam?
godz. 9-10.00 2 bułki z wędliną, serem żółtym
godz. 11-19.00 3 bułki z kabanosami
godz. 20-21.00 ryż z sosem (1 saszetka) / spaghetii (1/2 paczki) (raczej bez mięśnie)
ewuka111
25 lipca 2012, 20:48za duzo bułek. pieczywo hamuje spadek wagi np u mnie
ewuka111
25 lipca 2012, 20:48za duzo bułek. pieczywo hamuje spadek wagi np u mnie
Enigmatusia
25 lipca 2012, 15:37chyba muszę się jakoś zmotywować.. skoro marchewka nie pomaga to może rózga? muszę zrobić sobie zdjęcia i dać do oceny.. bo chyba mam za mało krytyczne podejście do siebie:(
dariak1987
25 lipca 2012, 15:295 bułek razy 250 jedna plus ryż 400 to już masz 1650 dodaj wędlinę i ser kabanosy to dodatkowe 400 plus dodatki do ryżu czyli z 2300 spokojnie plus nie wiadomo jeszcze co tam wpadalo, no bo nie wiemy tego więc troche sie tego zbiera...
Enigmatusia
25 lipca 2012, 15:27specjalnie wyliczałam ile kalorii powinnam zjadać by mieć siły chodzić po górach, i tak jadłam mniej:(
LastUnicorn
25 lipca 2012, 15:22Jak to możliwe? No właśnie tak jak napisałaś... Bułki (pewnie białe, co?), spaghetii (pół paczki? czyli pół paczki makaronu?) i to o 21. Pewnie jakieś przegryzki też były... W ten sposób właśnie dochodzi się do nadwagi (jestem tego żywym przykładem). Szybko weź się za siebie, bo dwa kilo to jeszcze nie dramat, pilnuj, żeby nie było więcej ;)