Co raz częściej zastanawiam się nad zawieszeniem bądź zlikwidowaniem swego vitaliowego bloga i przeniesieniem się w inne zakątki blogosfery, gdzie bardziej skupię się nad swym crossfitowym życiem oraz drugiej miłości, czyli...książkach.
Szczerze, czasem pomijam niektóre rzeczy by nie zostać chociażby przez przypadek rozpoznana, a chciałabym mieć takie miejsce, gdzie mogłabym opisać WODy i swoje przemyślenia/odczucia na ich temat. Podać czasy - nawet te najbardziej kompromitujące...swoje sukcesy i porażki.
Wkleić od czasu do czasu zdjęcia, opisać plany związane ze startami itp. itd.
Dojrzewam do tej decyzji... tymczasem, kolejna osoba, a raczej kolejne osoby stwierdziły, że jest mnie o 1/3 mniej...dziwne, bo ja nie zauważam u siebie tak drastycznej zmiany. Ślepa jestem, czy raczej spowodowane jest to posiadaniem siebie na co dzień - 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu?
Mój trener, stwierdził, że mam czasami coś zjeść...nosz kurdę, przecież jem...dzisiaj nawet "śmieciówkę" w postaci keczupowych Cheetosów.
iwona.xxxyyy
8 września 2013, 22:32nie uciekaj, poczytam Ciebie chętnie, widzę, że mamy podobne upodobania_ ksiązki i cwieczenia;d
ewcia.1234
7 września 2013, 15:18ale śmieciówek nie jedz ;) lepiej warzywa, owoce ;p