Dwugłowy mniej boli, czyli (chyba) rozciąganie zrobiło swoje.
To dobrze, chociaż uspokoję się dopiero kiedy ból zniknie zupełnie.
Serio, zaczęłam już się obawiać, iż jednak to coś poważnego, heh.
Dzisiaj na trening do klubu nie zdążę, więc ćwiczenia w domu wykonałam.
I jak to po ostatnich wpisach można przewidzieć, był to Fitness Blender.
Zgadza się, jestem cholernie monotematyczna, ale jakoś tak odpowiada mi towarzystwo Kelli Segars i jej małżonka (w tle).
Skupiłam się na brzuchu i pupie w formie treningu HIIT, aczkolwiek takiego nie typowego skoro trwał zdecydowanie ponad 25 minut.
Po 95 minutach ćwiczeń przyszedł czas na rozciąganie. Też z Kelli - 13 minutowy Lower Body Stratching Routine for Flexibility.
Jak wrócę z pracy, to pewnikiem jeszcze poćwiczę podrzuty...niestety nie mam sztangi, więc ćwiczę na "wirtualnym" ciężarze, a wygląda on tak:
Otóż to ćwiczę na kijku od mopa.
Zaczęłam się oglądać za czymś cięższym (czyt. sztangą, chociażby taką 8 kilogramową, by coś czuć), ale póki co muszę troszkę przystopować z wydatkami.
Kółeczka nadal są górą, ale...już niedługo.
Jestem uparta...
zdecydowanie bardziej niż jakieś tam okrągłe przyrządy gimnastyczne.
marzena2015
16 lipca 2013, 11:35Na początku zawsze zaczyna się podrzut od kijka żeby nauczyć się dobrze to wykonywać technicznie. Ja jeszcze tylko kilka razy próbowałam na treningu judo z ciężarem bym nie dała chyba rady.