Po (prawie) czterogodzinnym maratonie ćwiczeniowym nadal mam chęć do dalszego ruchu. Nawet odkurzenie mej małej chatki nie pomogło.
Czuję się tak fajnie pobudzona...endorfinki działają :)
Zobaczymy może jeszcze coś porobię. Tymczasem siadam do projektowania książki, fotoksiążki dla ścisłości. Czeka mnie więc, przeglądnięcia kilkuset zdjęć i wybrania tych, które mają się w niej znaleźć. Choler.ie nużące zajęcie. Już wolę wyjść na rolki, ale cóż nie ma tak dobrze.