Przy okazji, skoro już będę w stolicy, odwiedzę moje siostrzyczki. Chciałam to uczynić w poniedziałek, ale przypomniałam sobie, że jest to "dzień pustyni" i nie ma możliwości kontaktowania się z nimi w tym czasie. Cóż, będzie trzeba odłożyć wizytę do środy...urwę się z zajęć, by dotrzeć na Nieszpory i Eucharystię.
Początkowo miałam sobie zrobić przerwę w ćwiczeniach, co wiązałoby się z przerwaniem cyklu Weidera na 37. dniu, czyli dzisiaj. Jednakże, doszłam do wniosku, że przecież dam radę wygospodarować z rana (bądź wieczora) godzinkę na gimnastykę...Po co zaprzepaszczać to, co już się osiągnęło?
Może, w końcu, zobaczę te słynne efekty...chociaż kumpela, chyba w ramach podniesienia na duchu, stwierdziła, że niektórzy mają ślicznie wyrobione mięśnie, ale pokrywa je warstwa tłuszczyku. Czyli co, mam poddać się liposukcji? No dramat, po prostu.
Catherine92
18 września 2011, 14:09Postaraj się wygospodarować sobie trochę czasu na ćwiczenia. Ciągłość ma swoje zalety w końcu :) I dziękuję za miłe słowa :* Mam nadzieję, że pobyt w Warszawie się uda. :)