Liczyłam (naiwnie), że może jakaś apteka, albo chociażby otwarty kiosk się znajdzie, ale cóż płonne to były nadzieje. Usadowiłam się więc strategicznie na przodzie autobusu i udało się dowieźć treść żołądkową do Wrocławia. Swoją drogą panu kierowcy przydałby się GPS. Dwukrotnie zgubił się na trasie, a po wrocku obwoził na niczym niemiecką wycieczkę. Zastanawiałam się czy w ogóle gdzieś w końcu staniemy.
Na polu walki z tłuszczem poległam i nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Weidera nie dokończyłam...przerwałam na 40. dniu (niby to tylko dwa dni). Zrobię miesięczną przerwę i zacznę od początku - tym razem ukończę.
Dzisiejsza porcja gimnastyki (półtoragodzinnej) skierowana była na brzuch. Jako rozgrzewkę wykorzystałam ćwiczenia na Leg-trainerze (kiepskie to spolszczenie, wiem). Wracam do dietki i niejedzenia słodyczy, słowo harcerza (tfu, harcerki).
Catherine92
26 września 2011, 21:30Dlaczego chcesz robić miesięczną przerwę? Nie poddawaj się! Cofnij za to o kilka dni i dalej kontynuuj ćwiczenia. Pokaż sobie i nam wszystkim, że potrafisz! Mam nadzieję, że szybko zaklimatyzuję się w Białym :)